wtorek, 13 lutego 2018

W ŹRENICACH JUTRA


Starości moja

Z różą przypiętą do skroni,
Szuraniem kapci po pokojach błądzisz,
A cień za tobą w zatroskaniu goni
I partyturą śpiewa słów, bez których…
Ani istnienia, żalu czy słodyczy
Nikt by nie nazwał, nie dotknął, opisał…

Zegar już sercu każdy stukot liczy,
A każdy stukot niczym Boża Łaska…

W szeleście kartek zakurzonych książek,
Bez których trudno było przejść przez życie
I fotografie, a w zdjęciach porządek
I listy, które ukrywałaś skrycie,
A wokół błogość i to zamyślenie,
Które tak często ciebie odwiedzało…

Obok wciąż stoi to wierne milczenie,
Co nutą czasu niekiedy brzęczało…

Koroną palców, chociaż wykrzywionych,
Wciąż splatasz pióro o drżącej stalówce
I pośród natchnień myśli rozpędzonych
Kreślisz uczucia starannie, pokrótce,
By choć ułamek zatrzymać minuty,
Która uciekła, pogubiwszy buty…

Starości moja

Wpatrzona w obłoki wzrokiem zamglonym
Gasnących płomieni,
Odrysowana na płaszczyźnie okien
Pośród pajęczyn wyblakłych promieni
I wciąż z uśmiechem wodząca po niebie
O mleku, miodzie i świeżutkim chlebie…

Starości moja

Pachnąca maliną, malwami, które zaglądają w oczy.
Zegar się toczy, pory roku płyną,
A ciebie, zda się, już nic nie zaskoczy…
W takim spokoju wciąż układasz wiersze,
Jakby ich zwrotki w życiu były pierwsze…

Starości moja

Z dłońmi do różańca,
Które wieczorne sklejają modlitwy,
Z ciałem więdnącym,
Duszą, co się rwie do tańca…
Obawy wszelkie dziś o jutro prysły.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz