Wyszepczę kilkadziesiąt słów do butelki,
Którą wrzucę w bezdenną głębię błękitu.
Niech fale nieba niosą szeptem drżące
dźwięki,
Niech je wiatr spisuje na kartach zeszytu;
Niech tych słów partytury echo odczytuje,
Szelestem je odtwarza, wyśpiewuje szumem,
Niech się ich zapisem cisza rozkoszuje,
Niech je strąca z przestworzy deszczu
hojny strumień.
Niech się mnożą te słowa w przeróżnym
znaczeniu,
Niech myślami kiełkują, wrażliwością
w duszy,
Niech skrzydłami trzepoczą w locie,
w uniesieniu,
Niech w milczeniu je łowią wyostrzone
uszy.
Kroplą miodu na sercach niech się topią
słodko,
Łagodzą obyczaje rozgniewanych tłumów.
Niech brzmią zwyczajnie, lekko, zwięźle,
albo prosto
Wśród wszelakich codziennych, rwących
życia nurtów;
Niech się sączą kroplami czerwonego
wina,
Zastygając na ustach milczeniem w zadumie…
W tej butelce się wszystko kończy i
zaczyna –
Moja dusza w niej mieszka, po niebie
dryfuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz