W łódce Twych ramion
Jako na jeziorze
Pluskiem fal błogo, lekko kołysana
Wiem, że nic wbrew Tobie
Spotkać mnie nie może,
Niczym złym nigdy nie będę nękana.
Słucham Twego serca
Jak rytmu zegara
Otulona woalem świętej spokojności.
Niczego więcej nie pragnę,
Nic bym też nie chciała…
Prócz Twojej Obecności i Twojej Miłości.
Z przeogromnym wzruszeniem
I z wdzięcznością ducha
Zbieram najdrobniejsze okruszyny
bycia.
Tylko z Tobą, przy Tobie i w Tobie
być chciałam –
Bez Ciebie bowiem nie ma nawet
cienia życia.
Czerpię wodę ze źródeł szczerego
natchnienia.
W lustrze studni poznaję prawdziwe
oblicze.
Idę za Tobą Twoimi śladami
zbawienia
Nie spragniona postoju,
Nie głodna wytchnienia,
Gnana Wiatrem przed siebie
Z niczym do ukrycia…
Niczego nie przeliczam, nie skąpię,
nie liczę.
Cała Twoja zdobyta!,
A nie do zdobycia.
Kocham!...
Tak niewiele, lecz z jakim oddaniem
–
Głód ten, co wielkim ssaniem mą
duszę pobudza,
Nakłania mnie,
By czuwać przy Tobie mój Panie
Mimo, że warczy wokół i piętrzy się
burza.
Jedno tylko mam w sercu łzawiące
zlęknienie…
Że w słabości swej grzesznej i
prostocie ludzkiej,
Mogłabym Ciebie zdradzić
Nim nastanie pienie,
W którym strach, co najlepsze dla
duszy, odrzuca.
Pilnuj mnie Dobry Panie
I trzymaj w ramionach,
Bym się nie zgubiła i nie
zatraciła.
Przy Tobie ma dusza ciało mizerne
pokona –
Byleby Twego serca rytmu nigdy nie
straciła.
W obręczy Twoich ramion z ustami na
czole
Nic mnie bowiem nie spotka,
Nic mnie nie pokona.
Na wieki wieków pragnę zasiąść przy
Twym stole
Choćby codzienność była niczym woda
słona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz