Rozkołysałam się w rozmarzeniu,
Zrzuciłam ze stóp zmęczone buty.
W beztrosko lekkim uniesieniu,
Zniszczyłam w duszy kolczaste druty
I niczym ptak, co skrzydła pręży,
Wiatrem piór rzęsy rozczesuje,
Koń, co bez pasów, klamer uprzęży
Po stepach w pędzie gdzieś galopuje
Tak i ja w chłodnych nieba
ramionach
Wiruję w mglistej sukni przezrocza,
Przez taniec w tańcu czule tulona
Wiję się, prężę jak w słońcu
pnącza.
Omdlewam niczym róż blade płatki,
Które się ścielą na trawy palcach.
Rosa powietrza z pajęczej siatki
Niesie me ciało w tonacjach walca.
Dryfuję w ciszy na tafli błękitów
Jak liść, co zastygł na szklanej dłoni.
Bez myśli, słów, tekstów czy szeptów
Jestem!, i czuję… - nic mnie nie goni.