Ah,… gdybyś zechciał mnie ogrzać w
dłoniach,
Pocałunkiem oswoić skronie
strudzone,
Zamknąć lęki w kilku, prostych
słowach
I powstrzymać myśli, uczucia
szalone,
Szeptem schłodzić wszelkie
podejrzenia,
A oddechem pozaplatać oczom rzęsy,
Zmusić usta do skarbu milczenia
Odczarować wzrokiem wokół czas przeklęty…
Gdybyś zechciał mnie wtulić w ramiona,
By okiełznać duszę o skrzydłach wolności,
Bym niczym dziecko była noszona
W bezpiecznej kolebce ojcowskiej miłości…
Stałabym się silniejsza i lepsza,
Oczyszczona z popiołów dnia wczorajszego,
Niezłomnie odważna i piękniejsza,
Bo zdolna wybrać najlepsze z najgorszego.
Gdybyś zechciał mnie mocno przytulić,
Aby ogłuszyć niewierność moich zmysłów,
Aby dzikość natury ostudzić…
Wszystko, co złe na pewno by we mnie
prysło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz