Jedyne, co bym chciała dziś,
To zamknąć drzwi od środka
Zanim przebudzi się świt
I uniesie się powieka słońca…
Wpuścić kilkanaście płatków śniegu,
Przyprawić zmysły miodem i
goździkiem,
Pozamiatać wszystko w biegu,
By z kawą w dłoniach wsłuchać się w
ciszę
I na biegunach własnego świata,
Niczym w kołysce wczoraj i jutra
Patrzeć przez okno na pierz, który
lata…
Bielą zastyga na kołnierzu futra.
Zapachy ogniem suszonej żywicy,
Co skwierczy, trzeszczy niczym
stara płyta,
Plączą się z jodłą w glinianej
donicy,
Która łańcuchem lampek jest spowita
I nic poza tym nie ma ładniejszego
W sennym obejściu drzemiącego domu…
Łyk czerwonego wina korzennego
Wprasza tęsknotę w gości po kryjomu
I szeptem budzi głosy zapomniane,
Szkicuje węglem uśmiechnięte lice…
Obok wspomnienia nagle przywołane.
Płomieniem świeca zagląda w źrenice
I zdałoby się, że wszystko już
było,
Że gdzieś przepadło, nigdy nie
powróci,
Że się nie spełni, co się nie
ziściło,
Że gdzieś wygasło pośród dni i
ludzi,
Lecz w jednej chwili zaczyna
rozkwitać
Niczym kwiatami ozdabiane sady,
Nadziei blaskiem rozpoczyna świtać
I ścieżką marzeń wzruszenie
prowadzi –
Tak w jednej chwili, bez przyczyn,
po prostu,
Bez zapowiedzi, z niespodzianką w
dłoni…
Stoję nad życiem i z zapisek mostu
Patrzę na czas, jak na stado koni.
Zamykam oczy, by się opamiętać,
By na powiekach poczuć oddech
nieba…
Przyjdzie się kiedyś z doczesnością
rozstać,
Wciskając w kieszeń okruszyny
chleba.
Podniosę ręce,
rozłożę ramiona
I nagie ciało wypręży się łukiem…
I pośród ptactwa, którym echo
śpiewa,
Stopię się deszczem bezszelestnym
pluskiem.
Dziś jeszcze jednak w sercu
zapisuję
Wszystko, co stoi przede mną
bezwstydnie,
A gdy się spełnię tę radość
poczuję,
Że jestem tutaj mniej niż
niepotrzebnie.
Dziś jeszcze jednak zatrzaskuję
okna
I dom usypiam okiennic powieką.
W kominku tli się istnienia
pochodnia
Choć w pomieszczeniach tańczy z
ciszą przeciąg.
Siedzę wtulona w samotni pielesze,
Skroń wystukuje serca uderzenia.
Tym, że wciąż jestem niezmiernie
się cieszę,
Choć wszystko obce, bo ciągle się
zmienia.
Niewiele trzeba, by poczuć, że
szczęście
Siedzi przy stole z kubeczkiem
herbaty,
Grzejąc o kubek mrozem ścięte ręce
I świeżo pachnąc niczym polne
kwiaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz