Chcę iść przed siebie, gdzie nogi
poniosą,
Obmyć łzy deszczem, stopy schłodzić
rosą,
Słomą zasłonić rozmarzone skronie
I w nurcie wiatru trzymać ufne
dłonie.
Chcę iść ścieżkami, co wiją się w
trawie
I polną trasą uśpioną zachodem,
Chcę się zatrzymać przy przydrożnym
stawie,
By zwilżyć oczy nocnym, sennym
chłodem…
Niech się nade mną gwiazdy
rozsiewają,
Księżyc dryfuje sierpa
przymrużeniem,
Niech mnie poszumy, trzaski otulają
Drzew rozhuśtanych miłości
westchnieniem,
Niech się nade mną niebo
rozpościera
W granacie, czerni, w szarości
obłoków,
Światło świetlikiem niech się w
ciemność wdziera,
Stopy niech gasną od zdzieranych
kroków.
Odpocznę chwilę w tataraku splocie,
Do mchu wtulając głowę jak w poduszkę.
Staw tonie cały w gwiazd srebrzystym
złocie
I wód drzemiących tonem cicho pluszcze.
Chcę iść przed siebie w nieznane, tajemne,
Zostawić w tyle wszystko, co przyziemne,
Niech mi ramiona piórami wolności
Dumnie się wznoszą w przestrzenie radości.
Chcę iść drogami pośród łąk i lasów,
Mijać ogrody malw, róż i mieczyków,
Biegać po łanach chabrów, zbóż i maków,
Nurkować pośród prężnych słoneczników.
Owocem malin chcę osładzać usta,
Czarną jagodą pomalować wargi,
Patrzeć jak wschodem skrzy się nici
chusta
Utkana babim latem dla aktu nostalgii,
Z paproci spleść parasol na burz gradobicie,
Kijem wspierać ciało zmęczone podróżą,
Stać w zachodzącym słońcu i smakować
życie
I mieć w nosie, co wiedźmy na jutro
mi wróżą.
Chcę odpocząć pod dębem, rozprostować
kości,
Borowiną ukoić i głód, i pragnienie.
Niech natura na swoich komnatach mnie
gości,
Niech mnie połknie, rozkocha natury
olśnienie.
Chcę iść przed siebie, gdzie nogi poniosą,
W ziemię wrastać piętą od wędrówki bosą.
Chcę jak ptak w przestrzeni przeżyć
swe istnienie
- ot takie mam dzikie, banalne marzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz