piątek, 23 lutego 2018

W DROGĘ


Chcę iść przed siebie, gdzie nogi poniosą,
Obmyć łzy deszczem, stopy schłodzić rosą,
Słomą zasłonić rozmarzone skronie
I w nurcie wiatru trzymać ufne dłonie.

Chcę iść ścieżkami, co wiją się w trawie
I polną trasą uśpioną zachodem,
Chcę się zatrzymać przy przydrożnym stawie,
By zwilżyć oczy nocnym, sennym chłodem…
Niech się nade mną gwiazdy rozsiewają,
Księżyc dryfuje sierpa przymrużeniem,
Niech mnie poszumy, trzaski otulają
Drzew rozhuśtanych miłości westchnieniem,
Niech się nade mną niebo rozpościera
W granacie, czerni, w szarości obłoków,
Światło świetlikiem niech się w ciemność wdziera,
Stopy niech gasną od zdzieranych kroków.
Odpocznę chwilę w tataraku splocie,
Do mchu wtulając głowę jak w poduszkę.
Staw tonie cały w gwiazd srebrzystym złocie
I wód drzemiących tonem cicho pluszcze.

Chcę iść przed siebie w nieznane, tajemne,
Zostawić w tyle wszystko, co przyziemne,
Niech mi ramiona piórami wolności
Dumnie się wznoszą w przestrzenie radości.

Chcę iść drogami pośród łąk i lasów,
Mijać ogrody malw, róż i mieczyków,
Biegać po łanach chabrów, zbóż i maków,
Nurkować pośród prężnych słoneczników.
Owocem malin chcę osładzać usta,
Czarną jagodą pomalować wargi,
Patrzeć jak wschodem skrzy się nici chusta
Utkana babim latem dla aktu nostalgii,
Z paproci spleść parasol na burz gradobicie,
Kijem wspierać ciało zmęczone podróżą,
Stać w zachodzącym słońcu i smakować życie
I mieć w nosie, co wiedźmy na jutro mi wróżą.
Chcę odpocząć pod dębem, rozprostować kości,
Borowiną ukoić i głód, i pragnienie.
Niech natura na swoich komnatach mnie gości,
Niech mnie połknie, rozkocha natury olśnienie.

Chcę iść przed siebie, gdzie nogi poniosą,
W ziemię wrastać piętą od wędrówki bosą.
Chcę jak ptak w przestrzeni przeżyć swe istnienie
- ot takie mam dzikie, banalne marzenie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz