Niosę w dłoniach krople wody,
By nie strącić ich na ziemię,
By zatrzymać dla ochłody,
Aby zwilżyć ust pragnienie.
Trudno w dłoniach unieść wody
Kilka drobnych groszy szczęścia,
Różne bowiem są przeszkody…
Gna więc za mną lęk przejęcia,
Bo gdy stracę ten dar życia
Stanę w ogniu żaru nieba.
W dłoniach moich los przemyca
To, co mi do szczęścia trzeba –
Kilka kropel i nic więcej,
By ukoić warg spieczenie,
Aby w chłodzie ogrzać ręce,
Zrosić skronie, natchnąć myślenie.
Kilka kropel w dłoniach moich
Niczym klosz, co chroni świecę…
Kilka kropel gorycz koi,
Wszelkie rany duszy leczy.
Niosę w dłoniach je z miłością,
Wielką czcią, oddaniem serca,
Ze wzruszeniem, ostrożnością
Dzięki nim jestem piękniejsza,
Bo gdy kogoś spotkam w drodze,
Kto zapragnie skropić usta,
Dłoń z kroplami mu pomoże,
Gdy nie będzie sucha… pusta…
Niosę zatem ze wzruszeniem
Kilka wody kropel świeżych.
Pragnę bowiem być istnieniem,
Które warto było przeżyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz