Czekam na ciebie z oczami przy
oknie,
Za którym mgła wije się senna.
Ma dusza od żalu topnieje i moknie,
A cisza wciąż milczy bezczelna.
Wyszedłeś na chwilę i zaraz
powrócisz,
Lecz tęsknię za tobą niemal bez
wytchnienia
I zanim się zegar leniwie poruszy,
Czekam na ciebie w sidłach
przygnębienia.
Nie umiem inaczej, wcale nie
potrafię
I gdy ciebie nie ma, usycham z
tęsknoty.
Moja dusza twojej obecności łaknie,
Bo serce nie ma do życia ochoty.
Kartkuję książkę, by skrócić
czekanie,
Lecz wypatruję, kiedy wreszcie
wrócisz.
Okropnie boli naszych dusz rozstanie.
Stoję przy oknie, gdy się coś
poruszy
I błędnym wzrokiem podążam za tobą,
Tą samą ścieżką, krok za twoim
krokiem
I ta świadomość jest dla mnie
osłodą,
Że mnie przywitasz twym dotykiem,
wzrokiem.
Nie umiem teraz być bez ciebie
wcale –
Tego nie pragnę, nie szukam, nie
żądam,
A nawet wyznam śmiało i zuchwale:
Minuty z tobą, choć nędznej,
pożądam,
Spojrzenia w oczy, źrenicy w
źrenicy
I dłoni, które me ręce splatają…
Bez ciebie rozpacz w deszczowej
spódnicy
Błądzi… a drzewa pacierzem
szeptają.
Tak wiele przecież nas łączy niż
dzieli,
Tak wiele razem udało się przetrwać.
Nasz sen się kładzie westchnieniem
w pościeli,
Bo nasza przeszłość, choć trudna,
jest piękna.
Szmer kapci, motyle twojego
oddechu,
Tańczące niczym ćmy wokół światła
I słowa rzucane w bezwładnym
pośpiechu,
I młodość od szronu wyblakła,
Koperty i listy słowami zaklęte,
Bukiety suchotek i wspomnień
uśpionych,
Wyznania w pamięci niezwykłe i
święte,
Dukaty chwil naszych minionych,
spędzonych…
To wszystko jest we mnie wciąż żywe
i świeże,
Jak powiew porannej i zroszonej
wiosny.
Przemierzam gwiazd szlaki na
drzemiącym niebie,
Wspominam czas wspólny, radosny
I czekam na ciebie z oczami przy
oknie
I zawsze czekać będę, nie
przestanę…
Świat w strugach smutku topnieje i
moknie.
Przy tobie zawsze i z tobą zostanę,
A gdy odejdziesz, odejdę za tobą
I drzwi za sobą na zawsze
zatrzasnę.
Musimy skarbie być na wieki z sobą…
Bez ciebie przecież przenigdy nie
zasnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz