W sąsiednim pokoju śpi mój świat –
Moje bezsenne noce, dni czuwania,
Strach, który w serce bezczelnie
się wkradł
I niewyobrażalność rozstania,
Moja prawdziwa miłość, bez której
mnie nie ma,
Bajki i baśnie czytane czy
kreowane,
Niejeden natchniony prostych słów
poemat,
Chwile bezcenne i pielęgnowane.
Płynę w ciemności bezszelestnym
krokiem,
Przemierzam domu topografię senną,
Badam pokoje wyostrzonym wzrokiem,
Bo nie wiem przecież, co jeszcze przede
mną.
Zapachy książek i ciszy mlaskanie,
Zegara błogie, beztroskie
westchnienia
I to dogłębne, bezdenne czekanie,
Które z poczwarki w motyla mnie
zmienia.
Po chwili palcem trącam taflę
kroków,
Którymi sunę niczym żagiel z
wiatrem –
Prosta kobieta i pogromca smoków
Wciąż balansuję pomiędzy wszech – …
światem.
Sąsiedni pokój ma wszystko, co
moje,
Bez czego mnie tu po prostu już nie
ma.
Na głowie dziecka kładę obie dłonie
I myślę o tym, co mu jutro trzeba.
Patrzę na usta, na oczy zamknięte,
Na rączki, które trzyma pod
poduszką,
A moje serce szczęśliwe, przejęte
Ciągle tłumaczy – mój świat to to
łóżko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz