Gdybym to wszystko dziś zapisać
chciała,
Co się zdarzyło pod przestrzenią
nieba,
Co moja dusza zbiera czy zebrała…
Czy nakarmiłaby głód ta potrzeba?
Mało długości, szerokości morza
Lub głębokości jezior, oceanów,
Bo myśli – fale brzemiennego zboża
Szumią jak woda uwolniona z kranu,
Nieokiełznana, niezmierzona w
czasie,
Wolna i dzika w nurcie wszelkich
wspomnień…
Nie wszystko dzisiaj już zapisać da
się –
Inaczej tli się mego życia płomień.
Obecnie cennym jest spojrzenie w
oczy,
Dłonie co moje dłonie otulają,
Słowa co cisza rozkochana sączy,
Oddechy, które wiją się, splatają,
Cztery ściany, spokój, lampki
nocnej blask,
Zapach chleba, masła, wody świeżej
smak,
Rodzinny przy stole mały, skromny
świat
I rozmów przyjemny, niezmącony
trzask –
To wszystko jest pragnieniem i
serca i głowy,
Ciała oraz ducha, chociaż są z
innej gliny.
Człowiek sam wobec siebie bywa zbyt
surowy,
Gdy nie dojrzewa, więdnie, umiera
dziecinny.
Każdą sekundę – okruch błękitnego nieba
Podnoszę jakby pod stopy rzucony
dukat;
Takich ziaren każdemu człowiekowi
trzeba,
Aby ziołem dorodnym obsiał dany mu
czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz