moim dziadkom
Zgarnęłam dłonią liście z twego grobu
Jak kiedyś włosy odgarniałam z
czoła
I czuję ogień w sercu mimo chłodu,
Choć jesień tańczy szaleńczo
dokoła.
Znicz dziś mi twoich oczu blask
przywraca
I szelest wiatru szeptem głos twój
wskrzesza…
Stoję przy tobie – cząstka twego
świata,
Skromna litera z niejednego
wiersza,
Co atramentem wytłuszczały myśli
A strumień światła wycinał z
ciemności…
Czytałam znowu wszystkie twoje
listy,
W których jest tyle prawdy i
czułości.
Spójrz… niebo łuną krwistego koloru
Zasłania ziemi zmrużone powieki.
Chcę zapamiętać zachód tego wzoru
I nosić w sercu spokój snu na
wieki.
Pamiętam kwiaty w kieliszku do
wódki
Zerwane z łąki, która przyszła w
gości…
Już na spacery krok twój był za
krótki,
Więc świat do ciebie przynieść było
prościej.
Błękitem oczu jak przezroczem jezior
Zdałeś dotykać wszystkich i
wszystkiego…
Przed twoim oknem rosło stare
drzewo
Skropione wonią soku jabłkowego.
Siedziałeś sobie z papierosem w
dłoni
Na brzegu łóżka lekko pochylony
Ze śnieżnobiałym włosem na skroni
Gdzieś wędrujący i gdzieś oddalony.
Pamiętasz jak mnie uczyłeś rymować?
Drażniłeś myśli sylabiczną nutą…
Umiem świat cały słowem przerysować
Tworząc z papieru kolorowe płótno.
A, ona obok ciebie śpi spokojnie –
Ta, która pieśnią i pacierzem żyła.
Bez niej tak puste, chłodne są
pokoje…
Tęsknota serce szpilkami przeszywa.
Dzięki niej w domu wciąż pachniało
chlebem,
Mlekiem, jagodą i ciastem
drożdżowym.
Noc w bezsenności zaklinała
śpiewem…
Od niej dostałam różaniec perłowy.
Teraz was nie ma… czas wasz się
zatrzymał
I wrzucił w skrzynkę pocztówkę z
przeszłości.
Wiatr się w przestrzeni żałobnie
rozśpiewał,
Bo ziarna nie ma – jest owoc
miłości,
Więc póki życia będę u was bywać
I dłonią płyty dotykać z czułością,
Kawałek wspomnień, jak chleba,
odrywać
I do was wracać ze szczerą
wdzięcznością –
Do domu, w którym ogień pachnie
drewnem
I ziemniakami na kuchni kaflowej,
W którym pacierze przeplatane
śpiewem
Współgrają z myślą rymem wyrażonej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz