Odebrałeś mi Panie, czego
doświadczyłam,
By z każdym dniem Cię szukać po
prostu na nowo
I w tęsknocie za Tobą tak się
pogubiłam,
Że niczym okruch chleba zbieram
każde Słowo
I ze łzami wzruszenia, z
wdzięcznością dziecinną
Karmię mą duszę wierząc, że w dniu
przebudzenia
Będę piękniejszą kobietą, lepszą i inną
–
Taką, co z dniem następnym sięga
wywyższenia.
Zapadam się w zadumie nad kubkiem
wspomnienia
I stopami zastygam na przestrzeni
lasu
I pośród drzew modlących w poszumie
milczenia
Dotykam każdym zmysłem tej
przestrzeni czasu,
W której od stacji do stacji Męki
Twej Panie
Z różańcem sznurującym drżące palce
dłoni
Przechodzę przeżywając wszak Twoje
konanie
Z koroną cierniową na mej żałobnej
skroni.
Nie ma bowiem spotkania bardziej
wszak żywego,
Jak to, co gołą stopą dotyka
pacierzy,
Które różaniec tworzą z Krwi, Potu
Krwawego –
Historią Męki Pańskiej człowiek
Miłość mierzy,
Dlatego duchem staję na Dróżkach w
tym lesie,
Co pierścieniem poślubia Miasteczko
Krwi Pana…
Modlitwa szumem liści w błękity
mnie niesie,
Abym w źrenicy Boga była zapisana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz