środa, 17 stycznia 2018

JA

Jest we mnie i córka i matka,
Kobieta niedojrzała, chociaż popielata,
Artystka pełna marzeń, jak również wariatka,
Niewolnica i tego i tamtego świata.

Spódnicę mam w kolano w kolorowe kwiaty.
Zawsze ją zakładam, gdy idę na spacer.
Zakładam też cylinder przedziwnie pstrokaty
I gumowce na stopy bez skarpet.

Później chodzę po parku niczym obłąkana.
Pod strumieniem latarni i w kałużach światła
Pląsam, skaczę i tańczę od świtu do rana
Jakby się dzika radość w moją duszę wkradła.

W domu sprzątam, gotuję i podlewam kwiatki.
Często siadam przy oknie i myślę o śmierci…
I obarczam myślami, uczuciami kartki,
Robiąc na złość figlarnej pamięci.

Czasem wpadam w zadumę z lampką melancholii
I z muzyką żegluję po uśpionej fali
Lub zamykam swą duszę i ciało w pustelni –
Chcę być sama!, kiedy serce boli.

Nocą patrzę na syna spokojne powieki
I spojrzeniem dotykam jego ust w uśmiechu.
Wtedy widzę, jak spokój duszy mej daleki,
Bo nie jestem stworzeniem bez grzechu.

Żal mi tego wszystkiego, co źle rozegrałam.
Gniewem serce przepełniam, a usta goryczą.
Lepszym, dobrym człowiekiem być dziś nie umiałam.
Niechże błędy na jutro czegoś mnie nauczą,

Bym się wstydzić za siebie i siebie nie musiała,
Bym przed snem chociaż raz czuła się spełniona.
Pytasz mnie: czego tak naprawdę bym chciała?...
Chciałabym mądrością być namaszczona.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz