Mam taki moment wesela,
W którym czas kładzie skroń na
ramieniu
I szumem szeptu się ośmiela
Poruszyć drzewa zastygłe w
milczeniu.
Przy filiżankach kawy, herbaty
Kartkuję przeszłość w pożółkłych
ramkach –
Wówczas zderzają się różne światy
W szeleście wspomnień, w
zniszczonych kartach.
Odgłosy echem rozsiane w ciszy
Osób tych, których już przy mnie
nie ma…
Kot nawet głosy te wszystkie
słyszy,
Bo pręży uszy w trzaskach uśpienia.
Godziny, które dawno minęły
Są nadal przy mnie w trosce, w wzruszeniu.
Drzwi się przeszłości już zatrzasnęły,
A ja wciąż marzę i tkwię we wspomnieniu.
Tak blisko zawsze jestem zegara,
By świadomości nie stracić życia,
By – kiedy będę samotna, stara –
Wyciągnąć przeszłość świeżą z ukrycia
I w towarzystwie tych, co odeszli,
Spędzać godziny, które wciąż goszczę…
Jakże naprawdę Bóg szczodry, wielki
–
Daje mi szczęście, o które proszę.
W każdej, mizernej wszak sytuacji
Dostrzegam bowiem bezcenną wartość,
A gdy zastygam w śnie po kolacji,
Wiem, że się staję przeszłości kartą,
Zapiskiem małej, mglistej historii,
Zdjęciem pożółkłym, kruchym jak liść,
By kiedyś zajrzeć do czyjejś samotni
I z nim przez życie wspomnieniem iść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz