Mówiłeś, że
dla ciebie jestem światem całym,
Że nikt i nic
poza mną wcale nie istnieje,
Że wszystkie
gwiazdy z nieba by się posypały,
Gdyby były
świadome, jak za mną szalejesz.
Powtarzasz, że
czas rzeźbi me ciało piękniejszym,
Że rozkwitam z
godziny na każdą godzinę,
Że wśród
diamentów jestem diamentem najszczerszym,
Że odejdziesz
na zawsze, kiedy ja przeminę.
Mówisz, jak
bardzo kochasz i jak niepoprawnie,
Jak szalenie
się we mnie na śmierć zadłużyłeś…
Bywało między
nami gorzko i zabawnie,
Ale pomimo
wszystko wiernie przy mnie byłeś.
Pamiętam każdy
szczegół doczesnej wędrówki,
Naszego
wdrapywania się na szczyty życia.
Nasz czas tu,
na tej ziemi był skąpo za krótki…
Przed nami
jeszcze wiele celów do zdobycia.
I chciałabym
przy tobie rozłożyć ramiona,
U boku twego
stanąć nad przepaścią jutra
Jak kiedyś na
twych rękach przez próg przeniesiona…
Chciałabym być
szczęśliwa, rzadko kiedy smutna.
Nie mogę
jednak czasu w pośpiechu zatrzymać,
Zabić zegar
wyrwaniem mu z traczy wskazówek.
Mogę krzyczeć,
wyzywać i mogę przeklinać,
Lecz nie
zwiążę cykania strzępami sznurówek.
Odpływamy
najmilszy… każdy w swoją stronę
Niczym liście
porwane przez nurt wściekłej rzeki.
Nasze dłonie zrośnięte,
jesienią zmarszczone
Czują już w palcach
zmierzchu cieniste przecieki,
Więc jeśli musisz
zasnąć, to w moich ramionach.
Chciałabym skroń
do twojego czoła przytulić,
Niech mnie koi
każda myśl przez ciebie budzona.
Muszę jakoś tęsknotę
za tobą ostudzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz