Pozbieram
krople deszczu i wstawię do wazonu.
Postawię je
przy oknie na oścież otwartym.
Rozchylę drzwi
gościnnie do mojego domu.
Niech wiatr w
firankach szeleści jak rozwiane karty,
Niech mi
skropi świeżością jak wodą święconą
Kąty kuchni,
pokojów, drzazgi wbite w progu
A cykoriami
rosy głowę rozmarzoną
Niech ozdobi,
jak kwiaty siano w sennym stogu.
Stanę w
przeciągu z rozpiętym ciałem w nocnej halce,
Patrząc jak
słońce rozchyla pąk złotych płatków.
Nawinę nić
wilgoci na mej dłoni palce…
Noc się mozolnie
odsuwa w dal jak kadłub statku.
Wrzątkiem wody
zaleję czarnej kawy ziarna,
Ostrzem noża
przebudzę chrupką skórkę chleba,
Popatrzę jak
pod oknem w mgle przebiega sarna,
Jak ptaki na
gałęzi pieśń wznoszą do nieba.
Zastygnę niemo
w strumieniu wschodzącego światła
W ofiarowaniu tego,
co może nastąpić.
Noc już na dobre
w dali jak iskierka zgasła,
A jasność zza horyzontu
niczym deszczyk siąpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz