A, jeśli w
życiu pojawi się moment,
W którym twój głos
w progu zawita,
Poznam, że w
życiu nic jest nieskończone
I że nadzieja
z każdym dniem rozkwita.
A, jeśli
kiedyś poczuję łzy słone
Na
rozchylonych ustach w niemym krzyku,
Zerwę z mej
twarzy smutku tę zasłonę,
Rzucę pod nogi
radości bez liku
I nie
zatrzymam się w miejscu na długo,
Żeby nie
stracić tego, co jest jutro.
Droga ma
ciągnie się bezkresną smugą.
Trzeba iść
dalej, bo się żyje krótko.
A, jeśli
kiedyś będzie mnie żal łamał
I na mej ścieżce
gasił światło wschodu,
Uznam, że we
mnie łgał, bezczelnie kłamał
I kłamie
nadal, jak kiedyś,… za młodu
I nie pozwolę
sobie wyrwać szczęścia,
Tej
sposobności radości z niczego!
Nie jestem
przecież ofiarą zamęścia
I niewolnicą
smutku przyziemnego.
A, jeśli przyjdzie
mi stanąć w podróży,
By już na zawsze
w tym miejscu zamieszkać,
Popatrzę w niebo
jak oczy snem mruży
I pójdę dalej,
bo nie będę zwlekać.
A, jeśli musi mój
koniec nastąpić,
Niechaj mnie w
drodze zaczepi przypadkiem.
Nie będę gorzko
niczym deszczyk siąpić
I żyć jałowo, i
jakby ukradkiem.
A, jeśli kiedyś
ktoś mnie skrytykuje,
Że zbyt zachłannie
i rozrzutnie żyłam,
Uznam, iż swego
życia nie szanuje.
Ja?!... chcę być
lepsza niźli wczoraj byłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz