Niebanalna,
głośna sława,
Więc
do niego przychodziła,
Co
o przyszłość się martwiła,
Z
sąsiedztwa panna Irena,
Której
wróżył od niechcenia
Z
kart relacje z mężczyznami,
Z
namiętnymi przygodami.
Dzieci
w domu się tłoczyły
I
przy stole gromadziły,
I
słuchały wręcz w skupieniu,
Z
zachłannością i milczeniu,
Jak
ich tata opowiadał,
Piękne
bajki z kart układał
Dla
sąsiadki, co z ochotą
Przychodziła
właśnie po to,
Zaglądała
wieczorami
Z
odmiennymi humorami,
Przygnębiona
i stroskana,
Że
zostanie w życiu sama,
Więc
jej Bolek karty stawiał
I
tak hojnie opowiadał:
„Jutro
o pierwiosnku świcie
Zapisz
datę tę w zeszycie,
Bo
w Wąsoszu się pojawi
Pan,
co cię urodą zwabi,
Kwiatem
róży cię obsypie,
Słodząc
pocałunkiem życie,
Rozpieszczając
komplementem,
Dzień
powszedni czyniąc świętem.”
Na
te słowa rozczulona
Szła
do domu uskrzydlona,
Zasypiając
w rozmarzeniu
W
lęku zmysłów ukojeniu…
A
gdy rankiem się budziła
Rześka
i radosna była.
Nie
ma jak sąsiedzkie wsparcie,
Wyłudzone
z snów uparcie,
Słowa
bajek z pocieszeniem,
Które
karmi utęsknienie
Za
miłością, za kochankiem
Wyglądanym
wczesnym rankiem.
Nie
jest dziwnym więc zdarzeniem,
Że
na panny to życzenie
Bolek
karty jej rozkładał
I
legendy opowiadał
O
mężczyźnie, namiętności,
Zamążpójściu
i miłości.
Panna
Ircia wieczorami
Siadywała
z sąsiadami,
By
samotność ciut osłodzić,
Rzeczywistość
kartą zwodzić
I
na chwilę choć maleńką
Dotknąć
marzeń cudzą ręką,
Więc
gdy tylko wieczór wstawał,
Nim
do okien księżyc wpadał,
Wróżył
Bolek z kart Irenie,
Opowiadał
baśń widzenie.
Dzięki
temu w chwil radości
Śniła
Ircia o miłości.
Dawał
Bolek okruch szczęścia –
Plan
przyszłego jej zamęścia.
Czy
to podłość straszna była,
Że
się wróżba nie spełniła?!...
Chyba
nie, skoro Irena
Chciała
słuchać tego pienia.
I
choć słowa bańką prysły,
Zdrowe
Irci były zmysły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz