Zza wieżyczki
kościoła wychyla się słońce,
Więc nadzieja na
lepsze ponownie jest dana.
Kij od wieków posiada
w sąsiedztwie dwa końce
I dlatego sekunda
jest wciąż odliczana.
Trudno szansę
zmarnować, lecz trudno się przemóc,
By się życie
toczyło bezbłędnie, szczęśliwie.
Chcieć nie zawsze
oznacza, że nie można nie móc,
Los nie zawsze
traktuje nas bowiem troskliwie.
Stoję z kawą przy
oknie otwartym na oścież,
A godziny w
pośpiechu gdzieś pędzą spóźnione.
Pewnie byłoby
łatwiej i bezwzględnie prościej,
Gdyby można pójść
z czasem, lecz nie w jedną stronę,
A tak trzeba się
zbierać i trzeba się poddać.
Zegar ciągle
wiosłami przesuwa minuty,
Zatem wsiadam na
pokład i w dłoń chwytam wiosła,
Zakładając na
stopy już zniszczone buty.
Trudno szansę
zmarnować i trudno się przemóc,
By się życie
toczyło bezbłędnie, szczęśliwie.
Chcieć nie zawsze
oznacza, że nie można nie móc,
Los nie zawsze
traktuje nas bowiem troskliwie.
Na ulicach są
ludzie z głowami przy ziemi
Przemęczeni dźwiganiem
bagażu porażek,
Ale idą przed
siebie, bo może się zmieni
I pomyślność im
drogę do radości wskaże.
Szkoda tylko, że
wzrokiem nie mierzą wysoko
I że ptaków, co w
locie, nie pragną dogonić.
Często łzawi im
solą przygnębione oko,
Nie potrafią od
siebie przekleństwa odgonić,
Bo najtrudniej po
prostu na co dzień się przemóc,
By się życie
toczyło bezbłędnie, szczęśliwie.
Chcieć nie zawsze
oznacza, że nie można nie móc.
Los nie zawsze
się do nas odnosi troskliwie.
Zanim słońce się
schowa za wieżą kościoła,
Zanim we śnie
pogrąży się ma okolica,
Będę wbrew i
pomimo świadomie wesoła,
Bo, co dziś, mnie
po prostu upojnie zachwyca.
Nie chcę szansy
zmarnować, choć trudno się przemóc,
By mieć życie bezbłędne
– niech będzie szczęśliwe!
Chcę!, choć to nie
oznacza, że nie mogę nie móc.
Kocham los, co
mnie rzadko traktuje troskliwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz