poniedziałek, 28 listopada 2022

POD JABŁONIĄ

Usiąść pod jabłonią obsypaną z liści

I w mgiełce zapachu octu jabłkowego,

By wiatr obserwować, co trawniki czyści

Z cienia burą plamą z wszech stron rozlanego,


Podmuchami grabiąc kosmyki zżółknięte

Oraz z nich zrywając rdzawe kapelusze

Całkiem bezszelestne, bowiem przemoknięte...

Siedzę, odpoczywam, bo dziś nic nie muszę,


A czas mi przecieka przez palce jak woda

I łoskotem kropel kapie niczym z kranu.

Czekam, aż mi skrzydeł nurt natchnienia doda.

Nie mam tu i teraz wszak innego planu.


Pode mną się Ziemia obraca zmęczona,

Choć wcale nie czuję ruchu tej planety.

Siedzę pod jabłonią myślą rozproszona

I dzień tak mi mija, ale… czy niestety?


Nie muszę być przecież w nieustannym ruchu,

Aby biec na oślep przed siebie, bo trzeba.

Siedzę pod jabłonią w ulotności puchu

Pod chmurą posępną, która kapie z nieba


I jest mi cudownie pod jesieni kloszem…

W takiej izolacji soczyście dojrzewam.

Bywają dni, w których zgromadzeń nie znoszę -

Apetyt to wówczas na samotność miewam.


Nikt mi nie dokucza oraz nie zagląda

Przez dziurkę od klucza nieżyczliwym okiem.

Nie muszę się włóczyć targana w osądach.

Cieszę się podwórka pustego widokiem


I jak oderwana z pola grawitacji

Wtapiam się w scenerię zbutwiałej przestrzeni.

Niesiona zadumą prądami wibracji

Huśtam się beztrosko na sznurkach promieni


I nic mnie nie razi, a nawet zachwyca,

Nikt mnie też nie drażni, chociaż podszczypuje.

Wokół zaś natura dzika i dziewicza

Piersią swą wilgotną skronie me całuje…


Echo zawstydzone zamilkło niechybnie…

Stoi za plecami niemal na bezdechu.

Ciekawość w mą stronę mimowolnie łypnie

Zaskoczona magią ust moich uśmiechu,


Gdyż ja spod jabłoni wcale nie wychodzę,

Choć się już na dobre mocno rozpadało,

A jedynie wzrokiem wśród strumieni brodzę

Jakby mi tych doznań ciągle było mało.


Cisza… i refleksja z filiżanką w dłoni,

W którą dzbanek nieba deszcz strumieniem leje…

Siedzę pod jabłonią w herbacianej woni,

Co liśćmi we wrzątku od pluchy pęcznieje,


I podsumowuję me minione życie

Rachunkami ciągle trudnego sumienia.

Plus, minus, mnożenie, dzielenie w zeszycie -

Podliczam działania wspomnień bez wytchnienia.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



2 komentarze:

  1. Ja zawsze jestem pod wielkim wrażeniem Twoich wierszy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo serdecznie dziękuję za te miodowe dla mego serca słowa, będące dla mnie wiatrem natchnienia w żaglach

    OdpowiedzUsuń