mojemu synowi
Gdyby się
świat dowiedział, jak bardzo Cię kocham,
Roztopiłby się
we łzach, rozpłynął wzruszeniem.
Nie jest to w
sercu chwila ulotna czy płocha
Lub stan
nazwany bezmyślnie rozkojarzeniem,
Lecz prawda o
mnie samej i o moim życiu,
O moim
powołaniu, abym była matką,
Która
nierzadko szlocha i cierpi w ukryciu,
Bowiem nie
wszystko płynie pomyślnie i gładko,
Która, gdy
jest przy Tobie, swe skrzydła rozkłada,
Piórami
przesuwając obłoki na niebie,
Która, gdy
smutek kroplą przygnębienia spada,
Wszystko zrobi
dla Ciebie nawet kosztem siebie.
Nie umiałam,…
nie umiem opisać Ci tego,
Jak bardzo
Ciebie kocham, jak mocno kochałam.
Masz przed
sobą Kochanie człeka ułomnego…
Być może się
za mało lepszą być starałam?...
Chcę jednak,
abyś wiedział i o tym pamiętał,
Że we mnie
obudziłeś zdolność do miłości,
Że zawsze
będziesz dla mnie sens życia uświęcał,
Dając mi
okruszynę wszak z Twej obecności,
Że kocham
Cię nad wszystko, jak i będę kochać,
Choćbyś
niekiedy inne odnosił wrażenie.
Wybacz, bo nie
umiem Ci lepiej ofiarować
Wdzięczności, żeś dobroć moja, szczęście i istnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz