Usiadłam na
progu okna balkonowego,
Przyglądając
się drzewom porwanym do tańca,
Czuwając obok
świata beztrosko śpiącego,
Rozważając
kolejne odsłony różańca…
A wokół szum i
szelest wirujących liści,
Co na
gałęziach wiatrem się delektowały,
Przypomniały
mi kruchość, co się w czasie iści,
I w tym słowie
ostrzeżeń bezradnie zadrżały.
Wszystko
kruszy się, sypie – wszystkiego ubywa.
Rzeczywistość
kapsułą jest mej doczesności.
Śmierć w
symbolach jesieni się jawnie ukrywa,
Nie poddając
się nigdy oznakom litości.
Wszystko nam
jest jedynie wręczone w kredycie,
Pożyczone na
chwilę, na dzień, może… dłużej?
Zegar ostrzem
wskazówek przecina nam życie.
Z każdą bowiem
sekundą oczy bardziej mrużę,
Jakby ciało
powoli do snu przylegało
Wbrew woli, co
zachłannie garnie się w aktywność,
Jakby falą
odpływu w cień się oddalało,
Deklarując w
ten sposób szlachetną uczciwość.
Nic nam nie
jest na własność ofiarowywane,
Choć się
zdaje, że wszystko wokół posiadamy.
To bogactwo
skutecznie jest nam odbierane,
Więc żyjemy
złudzeniem, że przy sobie mamy
Zdrowie,
młodość i miłość drugiego człowieka,
Cztery ściany
azylu naszej prywatności,
Realizację
marzeń, która na nas czeka,
I prawo do
czerpania szczęścia z przyjemności.
Tymczasem
przeznaczenie nasze zgoła inne
Triumfalnie nas
wybudza z letargu na „szach mat”
I wówczas nasze
plany płoche, bo dziecinne,
Liczą ile tak naprawdę każdy z nas jest wart.
Czy płaczę nad
tym stanem – nad tą świadomością?...
Pobudza mój apetyt
na życie ta wiedza.
Czas pochłaniam
zachłannie z dziką namiętnością,
Gdy mnie myśl o
kruchości mej nędznej nawiedza.
Każdą chwilą się
cieszę smutku czy radości,
Każdą drobną sekundę
cenię nade wszystko.
Rozpinam moje żagle
marnej doczesności
I płynę, choć śmierć
moja obok mnie jest blisko,
I płynę!, porzucając
wszelakie zmartwienia
O to, czego przy
sobie zatrzymać nie umiem.
W każdej chwili
„Dzień dobry” brzmi jak „Do widzenia”.
Moją kruchość szanuję
i dobrze rozumiem,
Więc, gdy odejść
mi przyjdzie w najbliższym momencie,
Gdy mi przyjdzie
pożegnać moją rzeczywistość,
Poczuję w błogim sercu upragnione szczęście,
Bo życie moje miało
szczerą pełnokrwistość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz