U
Gwarka, który mieszkał na Nowinach
Grzechu
przygoda się w sadzie zaczyna,
Bo
późną nocą przy księżyca blasku
W
ciszy drzemiącej, przy gałęzi trzasku
Gromada
dzieci wracała z ogniska
Wabiona
jabłkiem, co purpurą błyska
Wśród
szeleszczących kusicielsko liści,
Splecionych
w warkocz wiatrem drżących kiści,
Więc
brzmiały gwarnie u Gwarka korony,
Dźwigając
dzieci tłum nienasycony
Pośród
konarów brzemiennych owoców
Z
sadu niesionych na kraciastym kocu.
Z
chichotem tryumfu biegnąca gromada
Z
posesji Gwarka na łąki wypada
I
siedząc w trawie niczym polne myszy
Przy
szumie wiatru i westchnieniach ciszy
Smakiem
jabłoni zmysły swe rozpieszcza
I swe zwycięstwo wszem wobec obwieszcza,
Więc słychać było chrupania w osłodzie,
Gdy
sok się jabłek sączył im po brodzie.
Takie
to były wykroczenia drobne
I
poczynania w nich wręcz niepokorne,
Że
mając Ewy poplamione ręce
Dzieci
czerpały radość na złodziejce,
Jakby
nie mogły o jabłka poprosić,
Tylko
je z sadu ukradkiem wynosić,
Pławiąc
się w grzechu błędnej przyjemności,
Będącej
sumą dzikiej zachłanności –
I
tak to koło historii się toczy,
Raniąc
słabością co wrażliwsze oczy.
Z
raju wygonił Bóg Adama, Ewę,
A
ich prawnuki wciąż psocą pod drzewem.
Cóż
to masz w sobie jabłko zakazane
W
blasku księżyca ukradkiem zerwane?
Cóż
to masz w sobie sadzie pana Gwarka,
W
którym nierzadko przebrała się miarka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz