poniedziałek, 17 czerwca 2019

KONIEC ŚWIATA


A, gdyby ktoś kiedyś mi powiedział,
Że tuż przede mną jest koniec świata,
Że dziś zatęsknię za kromką chleba,
Zapomnę czym jest kawa, herbata…
                        Nie uwierzyłabym, nie słuchała
                        Wciąż uciekając w sprawy przyziemne
                        I tę wiadomość bym odrzucała
                        Jak coś nikomu już niepotrzebne.
Dziś jednak patrząc w lustra źrenice,
Dzisiaj żegnając tych, co odchodzą –
Widzę me ciało gwoźdźmi przybite
Do ziemi, z której uciec nie mogą
                        Stopy, co zdają się mnie przemieszczać,
                        Nieść niezależnie w miejsca wybrane,
                        A są w podłożu jakoby w kleszczach
                        Sznurem swych kroków i dróg związane,
Więc nie odfrunę, by się uwolnić,
Aby oderwać ciało od ziemi…
Nie mogę nawet czasu spowolnić,
Więc wbrew mej woli wszystko się zmieni…
                        Włosy się skruszą jak babie lato,
                        Oczy się zaszklą mglistym spojrzeniem
                        I chociaż w sercu będzie bogato,
                        W głowie pustkowie zabrzmi milczeniem…
Odpłynie wszystko w nieświadomości,
Światła pogasną niczym latarnie,
Śmierć z ust mych spije cień wrażliwości
I bez pytania wszystko zagarnie.
                        Stanę stopami tuż na krawędzi,
                        Patrząc na siebie jakby z wysoka…
                        Pode mną wszystko bezmyślnie pędzi,
                        Kończąc się szybko – wręcz!, w mgnieniu oka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz