środa, 26 czerwca 2019

CHAOS


Już nie ma tego minionego świata.
Wszystko się zmienia, ale… czy na lepsze?!
Dziś lekką myślą brat zawodzi brata.
Dziś dziecko matce chciwie zżera serce.

Dziś nie ma żadnych granic, drogowskazów.
Tłum głodem bestii niszczy przeciwnika.
Dziś pośród wszelkich nakazów, zakazów
Jest!, by być zgodnym na to, co przenika

I co zatruwa wszelaką moralność,
Co człowieczeństwem nazywa obłędy
I na grzech wstrętny nakłada bezkarność,
Wartości ducha wylicza jak błędy.

Dziś tępym słowem kształci szkoła tłumy
Szmacianych kukieł na sznurach głupoty
Dziś psycholodzy zjadają rozumy,
Rwąc się jak wieprze do brudnej roboty.

Dziś się o karpie wigilijne walczy,
Ratuje dziki, co są zagrożeniem,
Lecz sił każdemu w bezwzględności starczy,
By płód człowieka rozdziobać krwawieniem,

By rozczłonkować bezbronnemu ciało
I na spodeczku rozłożyć jak rybkę,
A!, żeby tego jeszcze było mało,
Wtopić tę zbrodnię w mikroskopu szybkę.

Dziś za pieniądze kupić można wszystkich
I wszystko zmienić bez żadnych skrupułów.
Nienawiść płynie mlekiem od kołyski,
By zatrzeć dobro od drobnych szczegółów.

Istota ludzka stała się przedmiotem
Obślizgłym szczeblem na drabinie zysków,
Trybem w maszynie smarowanym potem,
Przekąską wiecznie nienażartych pysków.

Dziś się po głowach wspina żywych trupów
Każdy kto pragnie na podium się wdrapać,
Trzymając w worku czaszki swoich łupów,
Jakby cierpienie miało się opłacać,

A stopy grzęzną w bagnie zwłok gnijących
Pod skorupami much w zielonym płaszczu.
Smród tolerancji śmiertelnie cuchnący
Toksycznie płynie falą złego wiatru,

I ulicami sunące parady
Skłębionych niczym węże w kopulacji
I jak być gorszym niż zwierzę – porady
Zdają się wszczepiać odłamy dewiacji

W naturę młodą, jeszcze nieskażoną,
Ale podatną, bo niezdolną myśleć,
Na to chemiczne strucie narażoną
I zniechęconą do tego, by istnieć.

Dziś zarastają ścieżki do kościołów,
Których ruiny podtrzymują życie.
Krzyże się wznoszą nad kupą popiołów
Jak chabry w dzikim, bezowocnym życie.

Wiek mnie dogania i starość mnie kruszy,
Więc nie mam złudzeń i nie mam nadziei,
Że ma bezradność kiedyś kogoś wzruszy,
Bo eutanazja mi łoże pościeli.

Dziś patrzę na to, co się wokół dzieje
I co bezkarnie opluwa człowieka,
Więc tylko jedna w duchu myśl się sieje,
Że ciało gorszych czasów nie doczeka.

Mówiłeś Jezu w Swej Drodze Krzyżowej,
By Cię niewiasty nie opłakiwały,
Lecz swoje dzieci, bo im będzie gorzej…
Dziś Twoje słowa z Tobą zmartwychwstały.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz