czwartek, 21 lutego 2019

PRÓG

Niby nic szczególnego…
Kolejny zwykły dzień, przebudzenie,
Poranna kawa i coś słodkiego,
Za oknem śpiące jeszcze milczenie
I zegar, który odmierza ci czas,
I przypomina o wyjściu z domu,
Choć noc pochłania drzemiący wciąż świat
I nie pozwala zbudzić się nikomu.

Przekraczasz próg mieszkania,
Znikasz w ciemnościach gęstego świtu
Bez zgiełku, tłumów, bez zamieszania
I jak kartki czystego zeszytu
Cały ten świat zmysłami pochłaniasz,
Pojąc duszę do nieprzytomności.
Z niczym nie walczysz i się nie wzbraniasz
Zachłanny na łyk porannej radości…

Idziesz wiernie przed siebie
Z tym samym bagażem obowiązków,
Ten sam szlak zdartych kroków cię wiedzie
Do tych samych zakurzonych kątów
I niby wszystko było tak samo!...
Rozstanie o smaku serdeczności
Jak każdego dnia zawsze co rano,
Bez wyrzutów, gestów uszczypliwości,

Ale już nie wróciłeś…
Zniknąłeś jak mgła skruszona słońcem;
Że odejdziesz – nic mi nie mówiłeś.
Świt był naszym początkiem, nie końcem,
Lecz inaczej się w życiu zadziało.
Zostawiłeś po sobie powietrze,
Które wciąż będzie tobą pachniało,
Budząc w tęsknocie me łkające serce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz