wtorek, 13 kwietnia 2021

TRAGARZ

Pamiętasz przecież twarz swojej młodości…

Oczy i usta, włosy potargane

Tym, co zrodzone z szaleństw świadomości

Na świat zostało czynami wydane.

 

Wówczas się miało takie przekonanie,

Że nieba dotknąć każdy przecież może,

Że nic na drodze do celu nie stanie,

A choćby nawet,… kres temu położę!

 

Dzisiaj się w lustrze ktoś inny pojawia,

Spogląda w oczy przygaszonym okiem

I blady uśmiech na ustach się zjawia

Braku zachwytu tym szklanym widokiem,

 

Bo rysy twarzy, choć nie są ci obce,

To nie te same, ciężkie i zmęczone,

Jak szarobure i jesienne słońce,

Zza chmurnych zmarszczek ledwo wychylone;

 

Bo usta lekko wygięte w podkowę,

Źrenice, jakby zadumą zgaszone…

I pasma włosów, co sprószyły głowę

Tym, co rozsądkiem zda się odrzucone.

 

Dzisiaj już nie ma tego przekonania,

Że niebo bywa wszak w zasięgu ręki,

Bo ciało ziemi wbrew sobie się kłania,

Jakby pod krzyżem chorób i udręki.

 

Dzisiaj na drodze każda rzecz przeszkodą,

Której minięcie bywa trudną sztuką,

Bo nogi sztywne już chodzić nie mogą

I krok stawiają mozolnie, i długo.

 

Dziś siedzisz cicho z dłonią na albumie.

Usta twe haseł już nie wykrzykują…

Czas na zegarze wiosłami, hen!, sumie,

A dźwięki minut z myśli twych żartują.

 

Palce wygięte, jak szpon drapieżnika

Na fotografii leżą pomarszczone,

A przez ich kraty twarz młoda przenika…

To, co już było, na zawsze stracone.

 

Odkładasz młodość do szuflady wspomnień.

Z trudem swe ciało podnosisz z fotela…

Masz dzieci, wnuki, a jakby bezdomnie

Samotność w gości się do ciebie wdziera.

 

Szuraniem kapci rozcierasz podłogę

I drżącą ręką zalewasz herbatę,

W szklance wywaru trzymając połowę,

Bo wola walczy z ciągle wrogim światem

 

I można byłoby rozlać pod stopy

To, co się z dłoni wyrywa do lotu…

Kiedyś!, dorodne kobiety i chłopy –

Dziś tylko tragarz przyziemnych kłopotów.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz