wtorek, 27 kwietnia 2021

W PREZENCIE

Jestem…

 

Po raz kolejny otworzyłam oczy,

Zsunęłam z łóżka nogi samodzielnie

I każda stopa po mieszkaniu kroczy,

I każdy ruch wykonuję bezwiednie,

 

Jakby w rutynie celebracji świtu…

Grzebieniem palców włosy przeczesuję,

Wiersz zapisuję na kartkach zeszytu,

Wodę na kawę w czajniku gotuję

 

I gdy tak czekam… zastygła przy oknie…

Patrząc, jak z nieba słońce się wyłania,

Jak w różu wstążki horyzontu wiotkie

Jasność z lekkością niszczy i roztrwania,

 

Krusząc je pudrem na kwiatostan drzewa,

Co się falbaną płatków ubogaca,…

Dusza radośnie we mnie szczęściem śpiewa,

Bo życie w progi gościnne powraca.

 

Jestem…

 

Zaparzam kawę i otwieram okna,

Od szronu drżący wiatr wpuszczam do domu –

Nie będę kawy pić przecież samotna,

Więc chłód się rozsiał w przestrzeni salonu.

 

Myśli me szeptem adorują ciszę,

Pamięć kartkuje wspomnienia, sprawunki…

Za oknem ptaki rozhasane słyszę…

Może dziś zrobię sałatkę z roszpunki?...

 

Może do tego pulpet z wołowiny,

Ziemniaki w winie, w szczypcie rozmarynu?...

Może pierogi w skraweczkach słoniny,

Albo… kapustę z poprószeniem kminu?...

 

Przyziemne plany przemknęły przez głowę.

Kawa w zadumie została wypita.

Ręce do pracy zdają się gotowe,

Lecz dusza marzeń woalem spowita…

 

Jestem…

 

Z psem wyruszyłam na poranny spacer.

Wilgoć powietrza twarz moją orzeźwia.

Poranek wzbił się i odpalił racę,

Światło więc szarość zaspaną przedrzeźnia.

 

Przechodzę obok krzewu kwitnącego,

Którego pąki jeszcze niezbudzone

Sieją aromat bzu wręcz rozkosznego,

Zatem me zmysły są bzem uwiedzione.

 

Czuję na skórze mgłę na trawach drżącą,

Na ustach słodycz owocowych kwiatów.

Słyszę w przestrzeni nutę wibrującą

I zgrzyt pod piętą grudek, ziaren piachu.

 

Mam dzień w prezencie kolejny w miesiącu

Z wstążką nadziei na podróż szczęśliwą.

Wokół mnie błękit roztopiony w słońcu –

Ocean czasu lśni falą leniwą.

 

Jestem…

 

Pragnę pochłonąć każdą kroplę wody,

Która jest życiem danym mi w hojności,

Rozłożyć ręce, jak skrzydła swobody,

By poczuć w sobie przyjemność wolności.

 

Nie narzekając, będę brać garściami,

Co los pod nogi zechce mi podsunąć.

Pragnę żyć dzisiaj pełnymi piersiami!,

Zanim się noga może mi osunąć

 

Z krawędzi bytu w przepaść snu wiecznego,

Który się czai za progiem minuty,

Więc póki jestem częścią świata tego,

Zedrę do końca przeznaczenia buty.

 

Wracam do domu i klucze odkładam.

Pies się układa przy oknie balkonu.

Do myśli, uczuć zapisu zasiadam,

Patrząc na siebie z boku, po kryjomu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz