piątek, 10 października 2025

Z CISZĄ PRZY KAWIE

Cisza... się w uszach mych zagnieździła

Jakoby świerszczy dźwięcznym cykaniem,

Za oknem echo, milcząc, spłoszyła,

Więc poderwało się wron krakaniem...


Wtem trzask, jak szczepy ogniem łamanej

I obgryzanej z drzazg płomieniami,

Gałęzi z łodyg obskubywanej,

Obsypującej się z drzew listkami,


Co powiewami w dół się kołyszą,

Przypominając łódki na fali,

Które w przestrzeni lekkością wiszą,

Szeleszcząc niczym potok w oddali...


I odgłos miękki oraz sprężysty

Traw uginanych rosy kroplami,

Które, spadając w ton krystaliczny,

Zdają się pękać w oknie szybami...


I łaskotania dźwięk wskroś przejrzysty

Liści, co na źdźbła puchem lądują,

I syk świszczący, i narowisty

Tumanów mglistych, które pompują


Dym spod parowej lokomotywy,

Co sapie, dyszy w pędzie wstrzymana,

I skrzyp zawiasów rdzawych kąśliwy

Jaki wydaje róża szarpana


Przez wiatr, co w pnączach jej uwięziony

Miota się, wierci jak w pajęczynie...

Słyszę wyraźnie blaszane dzwony

Dżdżu, co w parapet stuka złośliwie...


Cisza... i pluszcze, chlupie i chlapie

Jak wodorostów grube warkocze,

W których to sieci nurt rzek się łapie

I pod powierzchnią wód się trzepocze...


Cisza... w fotelu z kubeczkiem kawy

Połyka wzrokiem mą twarz w uśmiechu,

A czas z zegarów kapie łaskawy

Wyrozumiale i bez pośpiechu...

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz