Jeden łyk
świeżej wody, przez którą zobaczę
Drugie dno
codziennego, normalnego życia.
Niby nic, a wzruszona
całą sobą płaczę,
Bo widzę, jak wiele
jeszcze mam do odkrycia.
Zwykły łyk
świeżej wody, która zwilża usta,
Gasi
pragnienie duszy, pożądania ciała.
Zwykły łyk, a
tyle dźwięków budzi, porusza,
Jakby się echem
w ciszy filharmonia siała.
Stoję dziś jakby
inną kobietą zbudzona,
Zachłannością spojrzenia
przenikając życie.
Idę w dal nurtem
wody tej świeżej niesiona,
Pochłaniając jej
krople o zmroku i świecie.
Nic mi już nie
potrzeba oprócz łyku wody,
Który chłodem ostudza
rozpalone żądze.
We mnie duch uskrzydlony,
niepoprawnie młody
Pragnie chmur,
rozrzucając na ścieżkach pieniądze.
Wolę dziś kubek
wody od mej doczesności,
By nie pragnąć,
nie łaknąć czegoś ponad stany.
Jeden łyk świeżej
wody jak szczypta miłości
Daje mi czas bezpieczny
i w szczęściu spełniany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz