mojemu synowi
Chciałabym ci
zrobić sweter z ciepłej włóczki,
Spędzając przy
tym zimowe wieczory.
Dzień mój się
staje z każdym dniem coraz krótszy.
Topi się
płomień mej gasnącej pory.
Chcę zrobić
sweter, by ogrzać twoje serce,
By je ochronić
przed mrozami smutku.
Tym właśnie
pragnieniem żyją moje ręce,
Splatając
drutem nici pomalutku.
Drżenie
słabych palców i wzrok, co zawodzi,
Utrudnieniem
niemałym są w mej pracy,
Lecz robię ci
sweter, bo gdy się ochłodzi,
Poznasz, że
miłość naprawdę coś znaczy.
Przeplatając
na drutach warkocze włóczki
Ciągle myślę o
tobie mój kochany…
Wspominam jak
byłeś bezbronny, malutki,
W mych
ramionach noszony, kołysany.
Teraz rośniesz
niczym drzewo na pustkowiu,
Skazany na
świata nieprzyjemności,
Na wiatr, co
się sprzeciwi twemu listowiu,
Wyszarpując z
twej duszy żar czułości,
Dlatego robię
sweter na te dni chłodu,
Na te czasy
posuchy i goryczy,
By ocalić, co
wzrosło w tobie za młodu,
Co jest w
życiu bezcennym, co się liczy;
Byś się nigdy
nie czuł dzieckiem niepotrzebnym,
Człowiekiem
zgnuśniałym, przez świat wzgardzonym,
Byś wiedział,
że jesteś dla mnie drogocennym,
Mężczyzną
sercem matki wymarzonym.
Zrobię dla
ciebie sweter, byś to pamiętał,
Byś nigdy nie
stracił swej tożsamości,
Byś, gdy cię
zniewolą codzienności pęta,
Odnalazł drogę
po nitce miłości,
Byś pamiętał,
jak bardzo ciebie kochałam,
Choć może
nieudolnie i banalnie,
Byś wiedział, że
w tobie szczęście otrzymałam,
Że byłeś, jesteś,
będziesz wszystkim dla mnie,
Więc… robię dla
ciebie sweter z radością,
Choć światło rani
zmęczone źrenice.
Każdy splot nitki
jest dla mnie przyjemnością,
Choć często się
mylę, bo niedowidzę.
A, kiedy już zgasnę,
na zawsze odejdę,
Wyciągniesz sweter
ze starej komody
I dzięki temu zawsze
przy tobie będę
Dla pokrzepienia
i życia osłody.
Jest to niewiele,
bo stać mnie tylko na to –
Na zwykły sweter
tkany z ciepłej włóczki,
Lecz wierzę, że
kiedy minie życia lato,
Docenisz prezent
ten nędzny, malutki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz