wtorek, 3 marca 2020

RAZEM


Mówisz wciąż do mnie Boże, choć Cię nie poznaję
Mimo, że idziesz obok cierniową ścieżyną.
Czubkiem głowy obłoków ledwo co dostaję.
Płaczę, kiedy się zranię przydrożną jeżyną.

Wątpię czasem, że idę, lecz nie w samotności.
Wiele chciałabym zrobić, a zupełnie sama.
Biegnę ciągle za Tobą spragniona miłości,
Która w każdej sekundzie jest mi przecież dana.

Dusza moja w okowach zachłannego ciała
Zda się w Niebo wyciągać błagalne ramiona.
Zawsze będzie za Tobą Panie mój dreptała,
Więc jej nie żal, że życie tu na ziemi kona.

Wciąż mi Boże Najmilszy wiernie towarzyszysz
Mimo moich wszelakich niedoskonałości.
Słyszę Słów Twoich szelest najwyraźniej w ciszy.
Twa Obecność jest dla mnie esencją radości

I cierpienie przy Tobie słodyczą się staje,
Nieznaczącym grosikiem wdzięczności za wszystko.
W każdym dniu się ze światem powoli rozstaję…
Bądźże przy mnie jak Ojciec nad dziecka kołyską.

Razem z Tobą nie czuję w sercu zatrwożenia
I rozkładam ramiona jak ptak skrzydła w locie.
Wiszę niczym szkaplerzyk na łańcuszku cienia,
Tuląc się do Twej piersi w szczęściu i w ochocie.

Nie dbam o to, co będzie, bo mam zaufanie,
Więc się zwracam do Ciebie, wykrzykując szczerze:
„Jako zechcesz, mój Boże, niechaj się tak stanie!”,
A wiatr echem powtarza te moje pacierze.

Idę zatem przy Tobie krok w krok bez wytchnienia,
Dłonią w Twą dłoń wrastając moim zaufaniem
I wsłuchując się w szepty Twojego milczenia,
Widzę… śmierć, która będzie moim zmartwychwstaniem.

Razem przecież możemy kruszyć w proch kamienie,
Góry piórkiem przenosić ponad rwące rzeki.
W Tobie mam wszystko bowiem, co jest wszak istnieniem.
Dzięki Tobie żal wszelki zda się być daleki,

Więc bądź przy mnie pomimo mej niemej głuchoty
Jako byłeś i jesteś zawsze bez wahania.
Wybacz Panie Najmilszy grzechy mej ślepoty.
Tylko szczerze przez Ciebie czuję się kochana.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz