poniedziałek, 2 marca 2020

OBJAWIENIE


Kiedyś poniosą mnie kare konie
O skrzydłach, które z grzbietu wyrastają.
Wiatr rozłoży palczaste swe dłonie,
W przestrzeń konie, niczym ptaki ,puszczając.

Kiedyś ciało na płatkach różanych
Będzie wznosić się w niebiosa z łoskotem
Latawcem motyli kołysanych
W kokardach światła haftowanych złotem.

Kiedyś pęknie ta nić grawitacji,
Która powojem me stopy oplata,
I w obłokach najdzikszych fantazji
Będę śnić pod żaglem z babiego lata.

Kiedyś zegar zatrzyma się w biegu
I raz na zawsze zamilkną wskazówki,
I dobije ma tratwa do brzegu,
A w deszczu gwiazd się posypią pocztówki.

Kiedyś straci wszelakie znaczenie
Rzeczywistość, która była bezcenną,
Iskrą z ognia się stanie istnienie,
A rok jedynie minutą mizerną.

Kiedyś echo zatrze ślad odgłosów
I głuchoniema zbudzi się codzienność,
Na rozdrożu różnorodnych losów
Staniemy wszyscy w grupie niczym jedność

I w źrenicy, co prawdą spogląda
I w ludzką duszę się wtapia spojrzeniem
Sprawiedliwość zapłaty zażąda –
Kiedyś szczerość swe ujrzy objawienie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz