niedziela, 29 marca 2020

PORZĄDKI WIELKANOCNE


Puchem kwiatu drzew gałęzie się przyozdabiały,
Gdy kobiety tynk gliniany domów wybielały
Wapnem, którym ściany wewnątrz również odświeżały
A na płotach pościel z łóżek rzędem wywieszały.

Okna myły do przezrocza aż śnieżność firanek
Biły w oczy niczym z koron haftowany wianek.
Na fajerach gary z pokryw wzdychały bigosem,
A jajeczka zieleniały pod zbóż świeżym włosem.

Pod sufitem w spiżarenkach wisiały wędliny.
W dzbanach wodę piły hojnie świeże borowiny.
Stoły pełne były babek drożdżowych z rodzynkiem,
Mięso w piecu rumieniało majerankiem, kminkiem;

A na drodze przy bajorach wiosennych roztopów
Pełno dzieci się bawiło bez zwad i kłopotów.
Gęsi obok się kąpały, pióra wyczesując
I gęganiem dokuczliwym dzieci przekrzykując.

W progach przestrzeń doprawiona rzeżuchą pęczniała,
Chlebem z pieca świeżo wziętym rozkosznie pachniała…
Na kredensie bazie w rządku z polnymi ziołami
Zaplatane były również z suchymi kwiatami

Na kształt palmy, co w niedzielę będzie poświęcona
I Pańskiemu Zmartwychwstaniu symbolem znaczona.
Wszystko wokół się darzyło Świąt tych Wielkanocnych
W dobrodziejstwa i radości niezwykle owocnych.

Wieczór pachniał kroplą rosy, poszwą krochmaloną,
Płomieniami, co buchały kuchnią rozpaloną.
Za oknami stokrotkami mieniły się łąki,
Jakby gwiazdą rozświetlone śnieżnobiałe pąki.

Trudno dzieciom było zasnąć w spokoju bez marzeń,
Kiedy wokół się kłębiło od świętych zdarzeń.
Wieś w szacunku do tej Nocy Wielkiej się budziła
I dlatego proste rzeczy z wdzięcznością czyniła.

Gdzież podziała się tradycja tej wsi bogobojnej,
Wobec Boga i człowieka niezwykle pokornej?
Tęskni bowiem dusza za tym, co w niej było święte,
Ale dzisiaj dla potomnych wstydliwie przeklęte.

O!, Wąsoszu pod sosnami ukrytym przed światem
Również w ciebie się zakradły pragnienia pstrokate.
Rażą pustką drogi, domy płoną samotnością,
A wspomnienie na podwórka zagląda z przykrością.

Chciałoby się biel tych domów zobaczyć w zieleni
I bajora po roztopach w kałużach promieni,
I usłyszeć radość dzieci zlaną z gęsim krzykiem,
Poczuć przestrzeń, która kusi chrupkim podpłomykiem.

Chciałoby się usiąść wspólnie przy świątecznym stole
I zobaczyć za oknami zbożem drążące pole,
Poczuć w barszczu na kiełbasie czosnkowość zakwasu,
I powrócić do tych prostych, ale pięknych czasów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz