Każda
wieś ma swego ducha,
Który
pod oknami staje,
Tam
usłyszy, tu podsłucha;
Później
poprzez pola biegnie,
Wyprzedzając
wiatr i echo,
Niesie
plotki niemal wszędzie
Z
złośliwością i z uciechą.
I
w Wąsoszu znam tych duchów
Kilka,
albo kilkanaście,
Które
mimo złego słuchu
Sieją
bzdury, kłamstwa, waśnie,
A
z tych wszystkich jedna taka –
W
tej dziedzinie wręcz czempionka –
Widzi
wszystko z lotu ptaka,
Zaglądając
do przedsionka
Sąsiadowi
i sąsiadce
Z
ciekawości zachłannością,
Aby
zebrać informacje,
Które
głosi wręcz z podłością.
Później
do kościoła pędzi,
Zasiadając
przed ołtarzem.
Zad
ją szczypie oraz swędzi.
Bada
okiem wszystkie twarze
I
pacierze odmawiając,
Między
„Mario pełna łaski”,
Wzrokiem
wścibskim zaglądając
W
kąty, w których słychać trzaski,
Nie
usiedzi w spokojności,
Ignoruje
Pana Boga.
Pod
namową ciekawości
Snuje
baje chłonna głowa,
Która
później wbrew modlitwie:
„Odpuśćże
nam nasze winy”
Tu
niezgodą i tam sypnie
Z
przyjemnością, bez przyczyny.
Podczas
nocy jak ikona
Okolicę
patroluje.
Owal
kreśli jej zasłona,
Która
lekko ją maskuje.
Rankiem
zaś przed swoim domem,
Dbając
niby o donice,
Spacerując
z telefonem,
Zerka
w spodnie, pod spódnice,
Więc
nie przejdziesz bez lustracji
Obok
domu strzeżonego
I
bez żadnej prowokacji
Nie
unikniesz również tego,
Aby
zostać bohaterem
Szekspirowskich
sztuk dramatu,
Które
w plotach, co nieszczere,
Głosi
baba wścibska światu.
Choćbyś
został partyzantem,
W
konspiracji życie pędził,
Staniesz
się jej plot brylantem
Bez
swej zgody i spowiedzi,
I
wbrew woli swej człowieku
Będziesz
gnany po chałupach,
Bo
ta baba mimo wieku
Tu
usłyszy, tam podsłucha,
Tu
dołoży, tam rozwieje,
W
tym zaostrzy sytuacje,
Później
famę wszem rozsieje,
Podszczypując
prowokację,
Czerpiąc
radość z ludzkiej krzywdy,
Siebie
głupią pocieszając,
Raniąc,
niby ostrzem brzytwy,
Swym
jęzorem wciąż paplając.
Wszyscy
wokół dość już mają
Opowieści
jej baśniowych,
Więc
w swych domach się chowając,
Chcą
uniknąć słów niezdrowych,
Ale
ona mimo tego
W
bezczelności wyćwiczona
Od
jednego do drugiego
Wchodzi
wszędzie jak proszona.
Wieś
zmęczona ploteczkami
Nawet
gazet już nie czyta,
Zniesmaczona
intrygami
Oburzeniem
cicho zgrzyta.
I
nie znajdziesz pośród tłumu,
Co
by znalazł tę sposobność,
By
jej dotrzeć do rozumu
I
uciszyć w sercu podłość.
Sam
Bóg w Niebie z bezradnością
Dłonie
Swe rozkłada w smutku,
Brzydząc
się jej zawziętością,
Treścią
plot jej przykrych skutków.
Biegnie
przez wieś niczym łania
Wścibska
baba z oszczerstwami.
Wiatr
rozdziera jej ubrania.
Jest
jak wiedźma, co czarami
Wieś
calutką deformuje,
Karmiąc
wszystkich ploteczkami,
Bo
nikogo nie szanuje
I
zatruwa lud kłamstwami.
To
dlatego z tej przyczyny
Wrze
społeczność intrygami,
Więcej
wiemy i widzimy,
Nie
badając sprawy sami.
Nikt
tej baby znieść nie może,
Nikt
zaradzić jej nie umie,
Więc
- „Uchowajże nas Boże” –
Prośba
zgodna płynie w tłumie –
„Od
tej zmory, utrapienia,
Co
nas dręczy, jadem truje!” –
W
Bogu szuka lud zbawienia.
Baba
mimo to plotkuje.
Tak,
jak widać, być już musi,
Że
żyć trzeba obok baby.
Póki
coś jej nie udusi,
Będziem
pionkiem jej zabawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz