Nasze życie
przemija
Jak obłoki
gnane przez wiatr już spóźniony.
Prawda zda się
niczyja,
Gdyż nie
wydaje się ktokolwiek zmartwiony.
Wszystko toczy
się rytmem
Jakoby
wieczności, co spadła na ziemię.
Śmierć zakrada
się sprytem
Ignorowana
przez przyszłe pokolenie.
Nie mamy
żadnych wpływów,
Chociaż
pragniemy wierzyć, że jest inaczej.
Jak ptaki w
akcie zrywów
Chcemy
odepchnąć się od ziemi, co płacze,
Ale mimo
podskoków
Wciąż jesteśmy
przyklejeni do podłoża.
Niewiele ma
uroków
Codzienność
rozbita przez kręte rozdroża.
Pędzimy gdzieś
w amoku
Niczym chmury przesuwane
po błękitach,
Nie dorównując
kroku
Przyszłości, co
tajemnicą jest spowita,
I usychamy w ciszy
Jakby przez nikogo
niezauważeni…
Nikt o nas nic
nie słyszy
Jakby nas nie było
na mapie przestrzeni,
Tyle więc zostawimy,
Czego się natchnieni
wręcz nie spodziewamy,
Pewni, że coś stworzymy,
A nieświadomi,
iż pełno złudzeń mamy.
Bez nas się czas
potoczy
Tym samym torem,
którym nam towarzyszył,
I odwracając oczy,
Nie wspomni o nas,
by nie zakłócać ciszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz