wtorek, 18 kwietnia 2023

FRANIA I JEJ MANIA

Była we wsi pewna Frania

Znana z manii rozbierania

Wszystkich chłopów w okolicy.

Ilu miała ich?... Któż zliczy?!

Żaden wszak się nie uchował

I przed Franią się nie schował,

Żaden nie miał silnej woli.

Czy się każdy we wsi boi,

Że ulega wdziękom Frani,

Będąc łupem jej że manii?!

Dziwne było to zjawisko.

Czy to łąka, czy ściernisko,

Kopy siana, wrzosowisko -

Wszędzie było legowisko

Frani ze wsi, co leżała,

Ślad pośladków zostawiała

Niczym logo wstrętnej manii,

Którym była dupa Frani.

Najważniejsze, że urody

Nie dostrzegał stary, młody,

Kiedy stała bez ubrania

Dość szkaradna panna Frania.

Nie wybrzydzał we wsi żaden,

Idąc wręcz sodomskim śladem,

Bo gdy koń jest darowany,

To nie bywa że sprawdzany,

Czy ma pełne uzębienie -

To nie jego przeznaczenie.

Ważne, żeby zad miał zdrowy,

Do jeżdżenia grzbiet gotowy.

Tym sposobem panna Frania

Bez powodu narzekania

Korzystała z powodzenia,

Dosiadając bez wytchnienia

Stada chętnych w okolicy,

Zaprzeczając tym dziewicy.

"Krew nie woda" - mówią we wsi,

Gdyż się niosą z wszech stron wieści

O ów Frani rozwiązłości,

Co niejedną babę złości.

Chciano Franię za mąż wydać,

By skończyła się już bida

Żon zdradzanych, zaniedbanych,

Bo przez chłopów niekochanych.

Wynajęto więc fagasa,

Który po wsiach głodny hasa,

Za niewielkie i pieniądze

Zaspokaja wszelkie żądze.

Ot, złożyły się kobiety,

Wyciągając grosz z skarpety,

By powstrzymać popęd Frani

I dać kres jej wstrętnej manii!

I przyjechał wynajęty

Chłop niebrzydki, uśmiechnięty

Z dość dorodnym interesem,

Co za który zgarnął kiesę;

I zakręcił się przy Frani,

Którą spotkał na przystani,

Gdzie po krótkiej słów wymianie,

Mieli w trawie cumowanie.

Na początku było grzecznie.

Tuż pod lasem, więc bezpiecznie.

Frania chłopa przytuliła,

Udem z dwóch stron otuliła,

A po chwili spokojności

Zażywając przyjemności,

Frania jęła biodrem rzucać

I piętami głośno stukać,

Więc ów fagas w rytm przyspieszał,

W końcu całkiem że się zmieszał,

Bowiem Frania trze plecami,

Zaciskając go nogami,

Po czym rękę przyłożyła

I za jądra go chwyciła

Z całej siły i w amoku,

Aż chłop zawył z bólu w kroku.

Co się później okazało...

Że mrowisko tam leżało,

Więc obsiadły Franię mrówki,

Przez co akt był ów za krótki,

Chociaż przykre konsekwencje.

Fagas bowiem jest na rencie.

Frania krostą obsypana

Za czyn siedzi w celi sama.

Tu doradzić muszę zatem:

Oj, nie bawcie się granatem!,

Bowiem... nawet i w miłości

Trzeba strzec przyzwoitości.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz