wtorek, 25 kwietnia 2023

SKARBIE MÓJ...

mojemu Synkowi

Gdzież i w którym momencie wszystko się rozwiało?

Kiedy, na litość boską, rozpruły się więzi?

Co się z nami, Kochanie, tu i teraz stało?

Czas na oślep, brutalnie jak szaleniec pędzi...


Zacisnąłeś swe dłonie na wiosłach w zapędzie,

Nie zwróciwszy uwagi na kotwicę w porcie,

Bez namysłu, co jutro za zakrętem będzie

Jakbyś niepokonany był w ów ciężkim sporcie...


Nie zdążyłam ni krzyknąć, by Ciebie powstrzymać,

Ani też zauważyć, że coś się skończyło.

Wiem... Nie mogę Cię, Synku, przy sobie zatrzymać...

Zmusić, ażebyś został!, ni prośbą, ni siłą.


Chciałabym Cię uchronić przed życia żywiołem,

Widzieć wiecznie w uśmiechu na promiennej buzi,

Lecz nie mogę holować ratunkowym kołem

Ów mężczyzny, co który w Tobie już się budzi.


Ręce me niedołężne, ramiona zbyt słabe...

Nie udźwigną Cię, Skarbie, jak z pamiętną krzepą,

Chociaż, aby Cię bronić na pewno dam radę!

Ciemność, choćby piekielną, przegonię, precz!, świecą


I odpędzę płomykiem jak łuną pożaru

Wszystko złe, co na drodze kroki Twe spowalnia

Dla tych słów wciąż bezcennych, choć zaledwie paru:

"Kocham cię", co są więcej niż złota kopalnia...


Smutek w oczach Twych, Skarbie, zatruwa mi serce

I goryczą przepełnia konające ciało.

Dałabym Ci i siebie oraz znacznie więcej,

Żeby tylko przykrego nic Cię nie spotkało.


Patrzę na Ciebie, Synku, przez splecione palce,

Modlitwami swe usta w bezsenność wciągając.

Jeśli Ciebie zawiodłam... wybacz starej matce.

Me wyrzuty sumienia wciąż mnie zadręczają.


Mogłam czasem inaczej, co teraz dostrzegam,

A co wtedy nie było aż tak oczywiste.

Wszystkie dobra, mój Synku, bez namysłu sprzedam,

Byle Twoje się życie stawało świetliste.


Mogłam stać niczym tarcza przed Tobą, Kochany,

By odepchnąć ataki stada hien na głodzie...

Dzisiaj łzami z mych oczu Twe obmywam rany.

Często los nas traktuje jak bezwzględny złodziej...


Myślisz o mnie niekiedy w innym niż ja świetle?

Nieustannie się, Skarbie, za wszystko oskarżam.

Nie potrafię dziś w lustro patrzyć że szlachetnie...

Oj, przepraszam, iż tak się na siebie uskarżam.


Wiedz jedynie, co ważne i bezwarunkowe -

Jestem tutaj i teraz Twej wzorem przystani!

Życie nierzadko bywa wobec nas surowe,

Chociaż wabi i zwodzi swymi błyskotkami.


Kiedy zatem poczujesz zmęczenie i żałość,

Przyjdź do matki, a ja Cię przytulę, pokrzepię.

W moim sercu dla Ciebie już miejsce zostało,

Bo Cię kocham, Syneczku, najmocniej na świecie.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz