piątek, 20 października 2023

SŁOWA JAK PESTKI

Kłamstwem się świat zachwyca na własne życzenie,

Pielęgnuje je w sobie, by w nim dojrzewało,

Więc zapuszcza ów kłamstwo zachłanne korzenie,

W oczy łżąc oszukanym, że nic się nie stało,


I krwiobiegiem oplótłszy już konfabulacji

Samodzielność myślenia, która obumiera,

Absurdami rażących wręcz manipulacji

W zatruwaną świadomość hucpą się przedziera


I choć wstrętnym plugastwem śmiało się obnosi,

Do szampana w kieliszkach jad wszystkim serwuje,

Toast zdrowia z uśmiechem bezczelności wznosi

I, że umrą, ołganych szczerze informuje,


To i tak żniwa zbiera głupców wystrychniętych,

Zapełniając macherstwem dorodnie spichlerze,

W których jabłek podgniłych buzują fermenty

Sprzedawane idiotom przy grubszej aferze,


Więc...wystarczy postawić kogoś uznanego,

Kto się czubkiem czupryny nad głowami wznosi,

Kogoś do kuglowania za zysk gotowego,

Kto, by być oszkapionym, jak o guz się prosi,


By metodą domina ku ludziom popchnięty

Znokautował szacherką tych, co za nim stoją,

Aby tłum omamionych szwindlem przesiąknięty

Tych werbował w szeregi, co się prawdy boją.


Tym sposobem dulszczyzna mnoży się, rozrasta

I fałszerstwem, i szwindlem zalewa ulice,

Puchnie w grupie metodą drożdżowego ciasta

Odsłaniając ciemnoty jak w trądzie oblicze,


Która wlewa się gnojem w różne środowiska,

Kołtunerię w szeregi elity wpychając.

Idiotyzmu więc toczą się głośne igrzyska,

Roje mas kretynizmem szczodrze zabawiając.


Patrzeć trudno w pokorze na to omamienie,

W którym ktoś kogoś w górę za sznurki pociąga,

Byle w siłę wzrastało tępe kojarzenie,

Co się w błysku rozumu gubi lub ociąga.


Spada na łeb, na szyję kultura i sztuka,

Dyplomacja oznaką jest impertynencji.

Ktoś, kto kogoś dla własnych korzyści oszuka,

Budzi podziw, nie wznieca oskarżeń, pretensji.


Ludzie lubią być kłamstwem pojeni, karmieni,

Byle ktoś po ramieniu, chwaląc ich, poklepał.

W machiawelizm naiwnie, skutecznie wkręceni

Będą służbą dla tego, kto najgłośniej szczekał.


Prawda dziś jest nie w modzie, straciła na cenie.

Notowania na giełdzie jej klęskę poniosły.

Nastąpiło umysłów światłych zaciemnienie

I obawy przed stratą mądrości przerosły.


Aż żal temu wszystkiemu z boku się przyglądać!

Nie mój świat oraz bajka, która wstręt mój budzi.

Od lichwiarzy nie mogę uczciwości żądać.

Szukam na własną rękę przyzwoitych ludzi


I, gdy takich spotykam, nadziei nie tracę,

Spiłam słodycz ambrozji, w wytrwałości trwając.

Słono za tę przyjemność na pewno zapłacę,

Prawdy w zamian za prestiż sobą nie sprzedając,


Której słowa jak pestki wreszcie zakiełkują,

Gdy je ze mnie śmierć palcem starannie wyskubie.

Dziś mi wzgardą bluźniercy w twarz, pod nogi plują -

Jutro z tarczą w tych słowach zatriumfuję w chlubie


Oraz każdy, kto prawdzie służy w cierpliwości,

Kto błyskotkom jak sroka nigdy nie ulega.

Życie w prawdzie wymaga nie lada męskości,

Bowiem prawda jak dziwka za nic się nie sprzeda.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz