środa, 11 października 2023

BYT W CHMURACH

Gorycz do ziemi wielka mnie przybija

Jak gwóźdź, co w papę wbity nie pozwoli,

By ta, gdy wiatr ją na dachu podwija,

Czmychnęła z wiatrem owym dla swawoli


Niczym kochanka, co młodzieńca goni,

Kiedy ucieka przed nią dla zabawy,

Trzymając suknię białogłowy w dłoni,

Aby bezwstydnie wyszła naga z trawy,


Zażywszy w stawie porannej kąpieli,

Gdy mgła nad wodą zasłony wieszała.

Czy moja radość dzisiaj się ośmieli

Wyjść z morza żalu, bym nie była sama?...


Bywają czasem takie dni rozpaczy,

Których zrozumieć, pocieszyć nie sposób.

Człowiek o ciernie niekiedy zahaczy,

Choćby je mijał, przechodziwszy z boku.


Uciec mi trudno przed tym przygnębieniem,

Bo otoczyło mnie z wszelakiej strony

I się zaciska wokół osaczeniem

Nastroju, co jest strasznie zasmucony.


Siadam w fotelu z kawą na kolanach

Przed oknem, w którym świat głęboko drzemie.

W tej właśnie chwili pragnę zostać sama.

Siedzę po ciemku, więc nikt nawet nie wie,


Że się ukrywam za szyby przezroczem,

Noc obserwując z ogromnym zachwytem.

Niebo mnie śledzi półotwartym okiem,

Które zwykliśmy nazywać księżycem,


Lecz nie dbam o to - jestem obojętna.

Nic do ukrycia bowiem nie posiadam.

Senność za oknem koi mnie ponętna.

Nawet z myślami, co krzyczą, nie gadam,


A tylko siedzę, sącząc czarną kawę,

I się przyglądam uśpionemu miastu;

Słyszę w szeleście niemym głośną trawę...

Liście lecące w dźwiękach mlasku, trzasku.


Ziemia już pachnie grzybnią butwiejąca

I rosą spita do nieprzytomności

Niczym kobieta nocą pracująca,

Która chce pozbyć się, pijąc, przykrości.


Wtem się wyłania zza zakrętu hałas.

Autobus, warcząc, niszczy niemal wszystko.

Miasto się zbudzi i wypełznie zaraz,

Depcząc obcasem to piękne zjawisko,


Któremu, siedząc, ciągle się przyglądam

Jakbym w wymiarze innym przebywała.

Niebawem i ja w zgiełk ulic się wplątam,

Chociażbym zostać nietknięta wolała


Jakoby gwiazdy, co się tlą nade mną

Nieskazitelnym srebrem rozpalone,

Co przez człowieka dotknięte nie będą,

Gdyż są bezpieczne odeń oddalone.


Niekiedy mogłabym tak dobę siedzieć

Bez towarzystwa, rumoru i pędu,

By nic o nikim nie myśleć, nie wiedzieć,

By się oczyścić z kurzu dróg i błędów.


Ludzie przewrotną mają wszak naturę...

Często się karmią cudzymi krzywdami.

Cieszą historie je czyjeś ponure.

Sukcesy innych szarpią pazurami.


Z tego powodu za nimi nie tęsknię

I ograniczam się do kilku osób.

Samotność w progi przyjmuję swe wdzięcznie,

Aby zadumę dopuścić do głosu.


Wtedy zazwyczaj przychodzi natchnienie.

Zjawia się zawsze z impetem, z przytupem.

Wpadam więc przy nim w marzeń roztargnienie,

Słysząc jak ciszę ktoś przegania butem,


Na co przez ramię spoglądam za siebie

I widzę tłumy moich bohaterów

Historii, w których ma muza się grzebie

Na wzór ambitnych w działaniu pionierów,


I wówczas jestem bezwstydnie szczęśliwa

W gronie mi bliskich, bo szczerych do bólu.

Fantazja w górę mą duszę podrywa

Bym z lotu ptaka nad mapą konturów


Ujrzała wszystko, co niczym Bóg tworzę,

Szeregiem wersów ów cud zapisując.

W stronach powieści, w rymach strof rozmnożę

To, czego nie ma, a co wznoszę, czując!


I kiedy wracam do rzeczywistości,

Bo inspiracja wychodzi na spacer,

Ponownie szukam okruchów radości

W tym, co zazwyczaj z dnia na dzień wciąż płacze,


I znów zakładam uniform przyziemny,

Aby zespolić się ze społeczeństwem.

Wolę byt w chmurach z mą głową podniebny.

Szara codzienność jest dla mnie męczeństwem.


Czy ktoś zrozumie takiego dziwaka,

Który się woli w obłokach zakopać?

W nim drzemie dusza, ale niejednaka

Z tymi, co lubią, gdy sprawa jest prosta


I stąpająca stabilnie po ziemi

Z domu do pracy, i z pracy do domu.

Dziwak ów bardziej nade wszystko ceni,

Z czego tłumaczyć się nie chce nikomu,


Czas, w którym wzbija się strzałą do lotu

Ponad przeciętność oraz zrozumiałość

W miejsce, gdzie panem jest wschodu, zachodu

Słońca, co traci wobec niego śmiałość


I mu pod stopy pada niczym wasal

Służąc z wiernością szczerego oddania...

Tak mnie mój Stwórca kontuszem opasał,

Że się zatracam w rozkoszy pisania.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz