Na poddaszu z
kubkiem tego, co najlepsze,
Przesiaduję w
towarzystwie samotności
Pośród rzeczy,
co porwały moje serce,
Fotografii i
pamiątek mej przeszłości.
Wokół cisza o
zapachu starych belek,
Aromacie
kurzu, szarej pajęczyny.
Pod sufitem na
niteczkach płowych szelek
Wiszą czasem poniszczone
arlekiny,
A pod ścianą się
zatrzymał koń drewniany,
Kopytami do bieguna
przytwierdzony,
Obok kufer zabawkami
jest wypchany,
Za nim obraz ciężką
ramą oprawiony,
Z prawej strony
toaletka z szufladami,
Z szarym lustrem,
w którym mgła się rozmazała,
Na niej listy przewiązane
wstążeczkami
I szkatułka, co
korale połykała…
Tyle wspomnień
wokół wszystko przywołuje.
Tyle wzruszeń we
mnie budzi niespodzianie.
Z kopert listy
wyjmowane odczytuję,
Odczuwając w moim
sercu przywiązanie
Do każdego słowa,
które znów odkrywam,
Lecz na nowo, jakby
z większą dojrzałością…
To, co było, już
inaczej dziś przeżywam –
Dziś nazywam to
kochaniem, nie miłością.
Siadam z kubkiem
na fotelu wiklinowym,
Przyglądając się
przez okno gwiazdom w srebrze.
Już nie jesteś
dla mnie światem kolorowym,
Lecz innego moja
dusza widzieć nie chce.
To, co było, jest
zapisem mojej treści,
Nie wymienię więc
niczego na coś nowe.
Choć nie zawsze
się układa, jak chcę szczęści
I choć życie bywa
bardziej niż surowe
Pozostanę przy
tym wszystkim, co minęło,
I zachowam to,
co dla mnie jest istotne.
Na poddaszu mam
to wszystko, co zaczęło
Być z mym wiekiem
coraz bardziej niż rozsądne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz