mojej mamie Zosi
Matko moja z
rękoma, które trud opisał,
I z oczami,
się w które wdzierała bezsenność.
Świat o matce
tak wiele dobrego usłyszał,
Lecz nie dała
posłuchu temu Twa codzienność.
Matko moja z
samotnym, bolejącym sercem,
Z bagażami
pomyłek, błędów i emocji.
Moje życie
pomimo tego było piękne,
Więc nie
troskaj się więcej, usiądź i odpocznij.
Nie jest
ważnym, że między nami było różnie,
Że nierzadko
się nasze charaktery tarły.
Wiem, że
zawsze pragnęłaś postępować słusznie,
Lecz się
wszelkie intencje Twej woli wyparły.
Wylałyśmy łez
zdroje i przeszłyśmy wiele.
Ten zrozumie,
kto obtarł stopy twardym brukiem.
Otaczało nas
grono w zamysłach nieszczere.
Los wyrzucał
nas z domu nieraz z wielkim hukiem.
Trudno zatem
pamiętać nieporozumienia.
Dusza moja
wdzięcznością do Ciebie goreje.
Wszystko wokół
przemija i w obce się zmienia
A doczesność
złośliwie się nam w oczy śmieje,
Ale nic to
Najmilsza ze szronem na skroni.
Moja miłość do
Ciebie przekroczy wieczności.
Choć czas w
swej zawziętości złowróżbnie nas goni,
Nie odbierze
nam nigdy więzów tej miłości.
Matko moja z
błękitem w błyszczących tęczówkach,
Z marzeniami,
co płoche w przestrzeń uleciały,
Nie nadąża za
sercem w mej dłoni stalówka,
Umysł w swojej
próżności robi się zuchwały –
Trudno wyznać
jest bowiem, co do Ciebie czuję.
Niechby Tobie
pod nogi gwiazdy pospadały,
Wszechświat w
tańcu radości dokoła wiruje,
A w
przestrzeni woń kwiatów niesie wiatr zuchwały,
Lecz i to jest
za mało by wyrazić Tobie,
Jaką jesteś
osobą w mym życiu wspaniałą.
Żadne gesty,
chociażby w największej ozdobie
Nie wyrażą
przenigdy, co by serce chciało.
Bogu
wdzięczność i chwała!, że Ciebie wymyślił,
Że Twoimi
rękoma jak skrzydłem otoczył
I że Miłość w
osobie Twej szlachetnej ziścił,
Że Go widzę,
wpatrując się wszak w Twoje oczy.
Matko moja
wspaniała i najukochańsza
W każdej mojej
minucie wciąż wspominam Ciebie,
W Twej
intencji zmawiając pacierze różańca,
Widząc Twoje
oblicze na słonecznym Niebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz