Zapach
ściółki, żywicy co jak krwią bursztynu
Sączy się
szczelinami popękanej kory,
Zapach szyszek
jak szczyptą mielonego kminu
Wciąż
przyprawia przeróżne dniem i nocą pory,
Mgłą wilgotną
się wznosi nad uśpione łąki,
Rozprzestrzenia
się wokół sokami igliwia,
Wiśni niesie
perfumy, rozchylając pąki,
Bzu nektarem
się słodzi i lipą rozpływa,
Jabłoniami się
pyli i śliwami kusi,
Żółtym piachem
i ziemią wciąż pachnie namiętnie,
Złotym mleczem
się mieni i konwalią prószy,
Stokrotkami, co
wróży miłość, radość, szczęście,
Chabrem w zbożu
rozsianym, sianem przesuszonym,
Próchniejącą w
stodole belką, starym strychem,
Wiatrem w mrozie
trzeszczącym i deszczem zmoczonym,
Rosą, którą spijają
trawy niemo-ciche,
Miodu kroplą
zebraną znad leśnej polany,
Łyżeczkami
żurawin, jagód i borówek,
Poziomkami
dorodnie i hojnie przybrany
W ustach
płynie jak niebo pełne białych chmurek –
Delikatny,
subtelny, ale intensywny,
Słodko –
kwaśny i ostry w smaku swym akcencie
I ziołowy, a
przez to również lekkostrawny,
I skropiony akacją
w swej skromnej zachęcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz