środa, 14 listopada 2018

NIE POWIEM


Nie powiem, gdzie jestem, abyś mnie nie zbudził,
Nie zahaczył o nici mego nieistnienia.
Nie chcę jeszcze powracać do zgiełku i ludzi…
Kocham stan ten głęboki duszy rozmodlenia.

Niby jestem, lecz na dnie ciszy przejrzystej,
Pod przezroczem spostrzeżeń, myśli dryfujących,
W toni kryształowej wody deszczem spowitej,
Pod tiulem gwiazd w tej wodzie się odbijających.

Wszystko czuję: echo, dźwięk, wibrację słowa,
Strumień powietrza, które skórę mą całuje.
Do powrotu w codzienność nie jestem gotowa,
Bo dusza nie chce, a ciało jej nie rozumie.

Na krawędzi jestem mego obłąkania,
Bo jak siebie odnaleźć?!, gdy tu nie pasuję.
Rozkładam ramiona gotowa do latania.
Skoczę w przestrzeń!, niczego wszak już nie żałuję.

Niech mnie trzyma na piersi niebo, jak matka,
Dłonią obłoków koi drżące lękiem plecy,
Niech wiruję ciężarem strąconego płatka
Niczym wstążeczka dymu nad płomieniem świecy.

Nie powiem, gdzie jestem, abyś mnie nie spłoszył,
Nie trącił moich zmysłów niczym strun gitary.
Nie wpatruj się we mnie i zamknij proszę oczy,
Zatrzymaj na ten moment w mieszkaniu zegary.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz