Słyszę kroki w
przedpokoju, na tarasie,
Szum wody,
którą podlewasz w oknach kwiaty…
Wszystko ponoć
się dzieje w odpowiednim czasie…
Siwą trawą
porosły bezpłodne rabaty…
Fotel
trzeszczy pod tobą splecioną wikliną,
Budząc ciszę w
pokoju twoim na poddaszu…
Liście z drzew
opadają złotą serpentyną
Bezszelestnie,
milcząco, nie tworząc hałasu.
Słyszę w kuchni
twój oddech i dźwięk filiżanek.
Idę, by poprosić
ciebie o herbatę,
Lecz oprócz pustki,
wiatrem nadętych firanek
Nie zderzam się
z tym moim wyczuwalnym światem.
Przy stole siedzi
przeszłość w białych rękawiczkach
I patrzy na mnie
smutnym, współczującym wzrokiem.
Nie wiem, co ją
w tęsknocie mej aż tak zachwyca?!,
Że wodzi za mną
wiernym, rozkochanym okiem.
wspaniałe...
OdpowiedzUsuńDziękuję uprzejmie z całego serca :)
OdpowiedzUsuń