W splotach
gałęzi jak w sieci rybaka
Złowiona zdaje
się nuta jednaka,
Która
ciemności osładza nadzieją
W chwilach, co
jeszcze drzemią i nie dnieją,
A echo hojnie
rozsiewa te dźwięki
Jakoby układ
radosnej piosenki
Wiatr
porywając do skocznego tańca,
Choć był
wtulony w zadumę różańca,
Który
paciorkiem palce traw oplata
I szeptem koi
zmysł śpiącego świata…
I niesie w
przestrzeń ptaszyna nut krocie,
I niebo
chłonie ich dźwięczne łakocie,
A mnie się
dusza wyrywa szczęśliwa
I jak do lotu
łabędź się podrywa,
Rozkłada
skrzydła spragnione wolności,
Dzień
zaczynając od tej przyjemności,
Którą są
ptaków przebudzonych trele,
Brzmiące jak
jutrznia w klasztornym kościele…
Więc ja się
wtapiam w to, co wokół słyszę,
W tych ptasich
trelach celebrując ciszę,
Spijając ciałem
tonów poruszenie,
Co zda się
jawić jak senne marzenie,…
I świat
topnieje w rozkoszy namiętnej,
Co spaceruje w
sukni z mgły upiętej
Z warkoczem
kwiatów w rozpuszczonych włosach –
Nicią jedwabiu
zastygłą na kłosach,
Których szum
zlewa się z tym ptasim trelem,
Wirując wokół
z beztroskim weselem.
Jak karuzela w
szalonym obrocie,
Tak falbanami
nut tych dźwięcznych krocie
Trzepoczą
dłoniom wiatru nieuchwytne
I niczym woda dzikie,
zwinne, sprytne,
Bo rwące nurtem
szczęśliwej muzyki
Drżą jak do piersi
wtulone goździki,
Po skórze kroplą
wzruszenia spływając
I ziemię z niebem
muzyką stapiając…
Niechaj mnie niosą
ponad błękit trele,
Jakobym z czasem
miała już niewiele,
Jakobym była już
nie z tego świata!...
Niech ptasia nuta
mnie z wiecznością brata
I niechaj w każdej
godzinie istnienia
Śpiew ptaków płynie
wodą bez wytchnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz