Nie wiesz jak
długo jeszcze twoje kroki ziemia
Będzie znosić
cierpliwie i nieść bez wytchnienia.
Nie znasz
godziny, w której z twej piersi ptak biały
Wyrwie się
niespodzianie, rozbije o skały.
Nie wiesz,
kiedy i w jakim momencie istnienia
Zatrzyma się
maszyna minut twych liczenia.
Nie wiesz, co
spotka ciebie za życia zakrętem
I jaką treść o
tobie kryją księgi święte.
Nie znasz
chwili, co stanie się ostatnim tchnieniem
Z ust twych
wyciskającym jedynie milczenie.
Nie znasz
śmierci, co na twych powiekach ci złoży
Pocałunek i
obok się ciebie położy.
Nie wiesz, czy
to nastanie w bezwstydnym momencie,
Czy raczej ci dopisze
znacznie większe szczęście.
Nie wiesz, kto
w twoje oczy spojrzy raz ostatni:
Czy to człowiek
ci wrogi, czy też może bratni.
Nie znasz decyzji
losu, co na ciebie czyha,
Trując cię przemijaniem
ze swego kielicha.
Nie znasz czasu,
co ostrzem wskazówek ci przetnie
Pępowinę, być może
za szybko, za wcześnie.
Nie wiesz nawet,
czy zdążysz coś znaczyć dla świata,
Czy będziesz jak
„niewielka to strata”.
Nie znasz wspomnień,
którymi ktoś ciebie opisze,
Wypełniając po
tobie nieobecną ciszę,
A mimo i pomimo
wszak tego wszystkiego,
Dla ciebie i dla
wszystkich nieprzewidywalnego
Żyjesz jakoby ci
się wręcz to należało
I jakby twoje życie
wieczność przekraczało.
Nie ma w tobie
człowieku najmniejszej pokory –
Bywasz bowiem zuchwały
i do pychy skory.
Świat sobie wszak
bez ciebie bardzo dobrze radzi,
Więc jesteś czy
cię nie ma?... – nic to mu nie wadzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz