Porozsiewałam myśli niczym kartki
papieru.
W chaosie szeptów podrzuciłam je w
górę
Jak bukiety jesiennych,
szeleszczących liści…
Wszystkie opadły na ziemię zapisane
piórem –
Pełno w nich mojej duszy i śladów
przeszłości:
Jedne są mało warte, bezcenne
niektóre…
Ot cały proces wschodzącej w ciele
dojrzałości.
Patrzę ciągle przed siebie, jak w
oczekiwaniu
Na kogoś, kto w drzwiach stanie z
uśmiechem miłości
Lub też na coś, co się wyłoni zza
progu w nadziei…
Patrzę wytrwale w oczy spóźnionej
przyszłości.
Dłoń grzeje kubek świeżo zaparzonej
herbaty,
Usta zaczarowane niedokończonym słowem
Uparcie milczą niczym pozrywane kwiaty…
Nie wiem, czy cokolwiek komuś jeszcze
zdradzę, powiem.
Wokół wiatr me myśli kartkuje, przesuwa,
Odczytując świszczącym głosem sekretne
zaklęcia.
Powojem gałęzi oplata nieobecną, snem
ochrzczoną głowę.
Tuli mnie w ramionach z czułością i
troską przejęcia,
A ja… jestem obok jak anioł na kamiennej
płycie
Z kubkiem zimnej herbaty, wcale nieupitej…
Siedzę niema w bezruchu i spisuję życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz