Proszę o
pomoc, lecz wokół jest pustka,
Czas
ziarenkami sekund sypie w oczy,
W wydmach
godzin zatarła się ma dróżka,
Samotność
cierpiąca obok wiernie kroczy.
Wołam o pomoc,
lecz echo zamarło…
Wycie żałobne
przestrzeni się wznosi.
Wszystko zniknęło
i z piachem się starło.
Nikt, oprócz
mnie, nikogo o nic nie prosi.
Krzyczę o
pomoc, lecz głos mój zanika.
Błękit się
zdaje życia martwą szybą.
Strach mnie
przeszywa i na wskroś przenika…
Inaczej
przecież, chociażby, wczoraj było.
Obok się snują
karawany ludzi,
Ale zatarte drobinami
piasku.
Czy ktoś mnie wreszcie
z samotni obudzi?!...
Nie ma w ludzkich
sercach wschodzącego blasku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz